Miesięcznik Społeczno-Kulturalny KREATYWNI (dawniej Mutuus) ISSN: 2564-9583
pozytywni-kreatywni-solidarni | positive-creative-solidarity |позитивная-творческая-солидарность 

obecnie numer 30 jest REDAGOWANY, jego redakcja zostanie zamknięta w dniu 1 września 2019 r.
  >>> w układzie tematycznym
  >>> w układzie chronologicznym
  >>> w układzie alfabetycznym 
  >>> popularność

  >>> zobacz wcześniejsze numery

9 sierpnia 2019 r.

Pojechałam do Kanazawy zobaczyć kolejny zamek, bo jak to ja, bardzo je uwielbiam. Szczęśliwa wchodzę na kompleks zamkowy, idę, robię zdjęcia dookoła. Na początku myślałam, że jestem w złym miejscu, za niska, albo budowla się przede mną chowa, ale to jednak po prostu zamek nie jest tak wystawny, jak poprzednie. Za to ogrody Kenrokuen są dość sporym terenem i jest na co tam patrzeć. Najbardziej mnie zachwyciły ogromne drzewa i kolory wody oraz nieba. W jednym stawie nawet ryba się uśmiechnęła do zdjęcia. Poza tym oczywiście drewniane budynki, bramy, chramy, ae też studia, mini ścieżka ułożona z torii, posągi, a nawet fikuśne latarnie. Chodzi się bardzo przyjemnie, ale tu polecam ubrać pełne buty. Pomijając, że ścieżki są wysypane małymi kamyczkami, które włażą w sandały, to bardzo się tam kurzy i moje czarne przefarbowały się na szare, a o stopach nie wspomnę. 
W Kanazawie jest dzielnica, która wygląda jak małe Kioto. Jest klimat dawnej Japonii, panie w yukatach, są też lody z jadalnym złotem i to absolutnie wszędzie, zapewne jakiś lokalny przysmak. Osobiście sobie odmówiłam tej przyjemności, ale wyglądały świetnie. Mieli nawet w sklepie mini kącik z ławkami, mostkiem, latarenką i strumykiem, żeby można było się tam zrelaksować i zjeść. Uwielbiam, jak tutaj bardzo myśli się o komforcie klienta. 
Po powrocie poszłam poszwędać się po Fukui. Przed dworcem są figury dinozaurów, które się ruszają, a nawet ryczą! Sympatyczna chwila zabawy. Jeszcze nie odkryłam, czemu tu są i czemu były też w Awarze, ale poszukiwanie informacji w toku.
Spacer nad rzeką w środku miasta jest bardzo przyjemny, jest wytyczona odpowiednia ścieżka, dużo miejsca, drzewa, nawet ktoś urządzał sobie grilla pod mostem. W zasadzie spędziłam tam sporo czasu, bo zdążył zapaść zmrok, ale jeszcze pare rzeczy udało mi się zobaczyć.
Przewodnik rzecze, że w Fukui również znajduje się zamek, jednak są to jego ruiny. Po ciemku było dość nieprzyjemnie, więc je sobie darowałam, za to przeszłam się wzdłuż murów, gdzie zauroczyły mnie zdobione latarenki. Drewniany most prowadzący do rzeczonych ruin też bardzo ładny i też cudownie pachniał. Uwielbiam zapach drewnianych kontrukcji, naprawdę.
W drodze powrotnej z kolei nastąpiło moje pierwsze spotkanie z naprawdę wielkim parkingiem dla rowerów, ja bym tu swój na sto procent zgubiła w tłumie.

Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation