Nie sądziłam, że spotkam kogoś
kto pomoże mi wiązać sznurówki.
Choć sam długo chodził
w odwiązanych butach.
Lewą ręką rozbiera mnie z mroku.
Nieśmiało obnażamy swoje światła,
chłoniemy je wszystkimi cząsteczkami.
Szepcz do mnie,
śpiewaj,
śmiej się,
mrucz.
Chcę wsiąkać w Twój oddech,
w linie papilarne.
Dryfować w błękicie oczu.
Jesteś ziarnem prawdy w legendzie.
Co rusz szczypię się by w Ciebie uwierzyć.
Płonę, gdy patrzę jak kiełkujesz,
gdy słowo ciałem się staje.