Moja bańka przeżywa „przerażające wyniki najnowszych badań PISA” mówiące, że polscy uczniowie są na ostatnim miejscu w Europie pod względem pozytywnego zaangażowania się „w naukę nowych rzeczy w szkole”.
Bańka kipi, że to demoralizacja, że najpierw wychowanie, a potem edukacja...rozczarowanie, jakie te dzieci są okropne.
NIE, NIE, NIE!
Zrozum fajnisto, że zawsze, kiedy tłumaczysz dziecku, żeby uciekało od wysiłku i poczucia niepewności, bo można przecież posiedzieć w kręgu i pośpiewać, trzymając się za ręce, odbierasz mu szansę na przeżycie dumy i satysfakcji, gdy mu się jednak uda. I jeszcze pół biedy, gdy robisz to, bo jesteś głupi. Gorzej, gdy robisz to, bo projektujesz własne lęki i deficyty, bo to nosi znamiona przemocy psychicznej na dziecku. W dyskusji na temat edukacji w Polsce jest mnóstwo głosów (i osób) zachęcających do takiej przemocy.
Uczenie się nowych rzeczy to wysiłek, niepewność, często lęk. Nagrodą jest zastrzyk dopaminy, kiedy cel się osiągnie. Jedno i drugie jest ze sobą ściśle powiązane.