Niepewność prowadziła
na zamglone bezdroża
płytki oddech
dusił Ja
drzwi do siebie
były przymknięte
Niepewność siebie
stała w progu
zagradzała drogę
by iść po swoje
by głośno powiedzieć
jestem-To moje zdanie
Głos zamierał w gardle
ciszy i wycofania
krytyk od dzieciństwa
podcinał skrzydła marzeń
kroczył każdego dnia
zasłaniając światło szczęścia
tłamsił życiowe drogi
prowadził przez miękkie podłoże
które nie pozwalało wybić się w górę
zabierał tysiące barw radości
szans i marzeń