Nauczycielem być dzisiaj (!?!?!?) / Paweł Lęcki

Nauczycielem być dzisiaj (!?!?!?) / Paweł Lęcki

felieton z cyklu: (bez?)SENSOWNA SZKOŁA

Nie zawsze odnoszę sukces, nieraz prowadząc lekcję, mam wrażenie, że mówię jak do ściany. Mimo wszystko zawsze staram się wymagać. Uważam, że szkoła powinna stawiać wymagania - mówi w rozmowie z RadioZET.pl Agnieszka Kopacz (Cyfrowy Brulion), Nauczycielka Roku 2025, widzę na stronie rozgłośni.

10 minut lekcji omawiam jakiś rozdział, tekst, wymieniam najważniejsze punkty, a 30 minut przeznaczam na aktywność ucznia. Część osób z tego korzysta, coś pisze, dyskutuje, a część ma to gdzieś, bo uczeń musi jeszcze chcieć wynieść coś z lekcji. Mam klasy, które świetnie pracują i takie, gdzie jest krew, pot i łzy. Ja się trochę męczę, oni się męczą. Gdy prowadzę lekcje polskiego w klasie matematyczno-fizycznej, to mówię wprost: rozumiem, że nie lubicie polskiego, byłam w takiej samej klasie jak wy, ale trzeba to przeżyć, znajdźmy wspólnie jakieś rozwiązanie, czytam na stronie portalu. - Miała pani taki moment zwątpienia, że myślała pani nad zmianą zawodu? - pyta Aleksandra Pucułek. - Mam regularnie takie momenty od około trzech lat. Jednej klasie już nawet mówiłam, że może zostanę kierowcą tramwaju, bo szukali wtedy pracowników w gdańskiej zajezdni. Przykre było to, że nawet uczniowie widzieli, że już mam dosyć - odpowiada Agnieszka Kopacz. Dlaczego?

Na pewno nie uczniów, oni są super. Natomiast system i to, że przez zasiedzenie można osiągnąć wynik, sprawia, że zwyczajnie mi się czasem nie chce. Nie mogę pójść do dyrekcji jak standardowy pracownik i powiedzieć: mam sukcesy, poproszę podwyżkę. Muszę pracować siedem lat, żeby ją dostać, bo zarobki nauczycieli są uzależnione od stopnia awansu zawodowego. Dlatego też brakuje młodych nauczycieli, donosi Radio Zet.


Wyjątkowo ważne jest w tym wszystkim to, że Nauczycielka Roku mówi uczciwie o zwątpieniu, o tym, że część uczniów ma gdzieś, co dzieje się na lekcji nawet u tak znakomitego nauczyciela. To co mają powiedzieć ci z nas, którzy nawet nie są nauczycielami tygodnia? Co jakiś czas pojawiają się takie głosy, że gdyby nauczyciele byli wspaniali, wybitni, potrafili zaciekawić młodych przedmiotem, to edukacja byłaby doskonała i bez żadnych problemów. Gdy powiedziałem rok temu w Krakowie, że moi uczniowie mają mnie w dupie, to wywołałem aplauz na sali wykładowej. Oczywiście, nie wszyscy mają mnie w dupie, ale chodziło o prawo metafory. Można być jednocześnie próbą połączenia Marii Curie-Skłodowskiej, Roberta Makłowicza, Książula i Andrzeja Dragana, a nadal nie zainteresować młodych w szkole czymkolwiek. I to nawet nie chodzi o to, że gapią się w telefony. Jak się nie gapię, to często śpią. Jak nie śpią, to nie za bardzo wiedzą, co się dzieje. Oczywiście, nie wszyscy, bo część reaguje na najprostsze zachęty - pytania, dyskusje, rozmowy.


Agnieszka Kopacz mówi bardzo ważną rzecz: w jednej klasie wszystko idzie jak burza, idealnie i przy dużym udziale satysfakcji, a w innej to samo jest drogą przez mękę. To trochę tak, jakby nauczyciele przechodził przez drzwi do różnych światów równoległych, musiał pracować w rzeczywistościach alternatywnych. To jest bardzo trudne. W części klas żadne metody aktywizujące nie przynoszą efektów, w innych - nie potrzeba żadnych fajerwerków. Wszyscy oczywiście podlegają tym samym źle skonstruowanym i fatalnie sprawdzanym (przy użyciu nieuczciwych kryteriów oceniania - jak w ramach języka polskiego) egzaminom - nie da się w przypadku części przedmiotów od tego uciec. Niezależnie, co zrobię, co wymyślę, to muszę mieć z tyłu głowy arkusz CKE, tej koszmarnej instytucji, która niszczy polską edukację od lat.


Dlaczego uważam, że kompasowa reforma oświaty obecnego ministerstwa się nie uda? Bo jest oparta na arogancji wiecznie zadowolonych z samych siebie dyrektorów IBE od kółek absolwenta z trzy miliony złotych oraz na niekompetencji Ministerstwa Edukacji Narodowej. Nawet jeśli znakomici eksperci wykonali lub wykonają jeszcze szlachetnie piękne podstawy programowe, to wszystko rozbije się o żenującą politykę, co zresztą zasugerowała sama ministra edukacji. Dokładnie tak samo, jak to było w przypadku edukacji zdrowotnej, której obserwujemy klęskę. Komunikacja ministerstwa jest porażająco słaba. Nie ma żadnej strategii, rzeczniczka prasowa tego nie zmieni, bo nie może, gdyż nie ma materiałów do dyspozycji. Gdy pojawił się raport NIK, który dotyczył fatalnej kondycji CKE i potężnych problemów z systemem egzaminacyjnym, to Katarzyna Lubnauer sprowadziła go do jednej kłamliwej rolki na Facebooku. Ja napisałem mnóstwo tekstów na ten temat, podawałem konkretne przykłady, nie tylko w tym roku, gdy tworzyłem Nieregularniki z dna CKE. Mówią o tym też bez przerwy np. Dorota Oleszczak, Marek Pedyński, Joanna Milczenie, Wojciech Rzehak, Violetta Kalka. I co z tego wynika? Nic. To, co dzieje się w ramach dyskusji na temat prac domowych urąga elementarnej przyzwoitości intelektualnej. Koszmarne zachowanie ministerstwa w sprawie godzin ponadwymiarowch woła o pomstę do pustego nieba. Dokładnie tak samo będzie z tym całym kompasem. Dzisiaj Jarosław Kaczyński ogłosił, że najprawdopodobniej Przemysław Czarnek będzie w przyszłości premierem. Ktoś napisał w kontekście jego wcześniejszego ministrowania, że to był cham i zły człowiek, ale w obliczu obecnych władz MEN - miał przynajmniej spójną koncepcję tego, co i jak robi. Na dodatek był wrogiem konkretnym, dnem, od którego można było się odbić. Obecnie mamy inną sytuację, bo zmagamy się z tak zwanymi naszymi, którzy nas rozczarowali na każdym możliwym poziomie. - Czarnek: Rządzący nie mają nic wspólnego z normalnością. Dlatego trzeba ich pogonić! Pierwszy krok do normalności już zrobiliśmy, ogłosił były minister edukacji na tym dziwnym marszu przeciwko migracji, który zamienił się w manifestację, bo przyszło za mało ludzi. Jednocześnie wystarczy spojrzeć na sondaże. Szeroko pojęta prawica (PiS, Konfederacja, Grzegorz Braun) ma przewagę nad całą resztą, a to oznacza kolejną reformę oświaty, bo nie potrafimy odebrać edukacji z rąk niekompetentnych i żenujących polityków.


Wracając do lekcji. Pracuję w różnych miejscach, poznaję co roku bardzo różnorodnych młodych na dwóch obiegach polskiej edukacji. Mógłbym napisać o tym książkę, ale nie napiszę. Czasami płynę razem z nimi, to wręcz nie jest praca, a po prostu rodzaj wspólnego przedstawienia, czysta frajda i przyjemność, nawet zły system wtedy nie przeszkadza. A czasem nie jestem w stanie zrobić nic, a choć nigdy nie będę nawet nauczycielem miesiąca, to przecież się staram. Lubię młodych, odpowiadam dziesięć razy na to samo pytanie, nie robię zbyt wielu sprawdzianów, tyle co muszę, sprawczość próbuję rozwijać od dawna, zanim jeszcze IBE wpisało ją na swoje śmieszne kółka. I co z tego, jak część młodych w ogóle nie chce tej sprawczości, nie wie, co z nią zrobić. Mamy w polskiej edukacji problem natury połączonej: domy, rodziny, my, nauczyciele, młodzi i totalna niekompetencja ministrów z każdej opcji politycznej. Wczoraj obchodziliśmy święto przemocy rówieśniczej - to znaczy dzień zwracania uwagi na nią. A co z innymi dniami? Jak będziemy zwracać? Ile razy można przytaczać raporty NASK i ten pod tytułem Internet dzieci od Instytut Cyfrowego Obywatelstwa? Dlaczego dyskusja na temat telefonów w szkołach, generalnie o obecności młodych w mediach społecznościowych jest w Polsce tak infantylna, nierzetelna, dlaczego prowadzi donikąd?


Co z wypaleniem zawodowym części ciała pedagogicznego? Co ze złą rekrutacją do szkół średnich, która jest jednym z fundamentów problemów polskiej edukacji? Co z nauczycielami przedszkoli? Co z edukacją techniczną, która nieustannie znika, a jeden Elektronik w czasach szkolnej zagłady nie wystarczy, żeby publicznie opisać jej problemy. Co z rosnącym rozwarstwieniem edukacyjnym? Co z mobbingiem w szkołach? Co z systemowym tutoringiem, który jest jednym ze sposobów budowania przestrzeni zaufania i bezpieczeństwa? Ile razy dyrektor Jarosław Pytlak na napisać na swoim blogu Wokół szkoły o tym, co dzieje się w polskiej edukacji i dlaczego źle? Ile razy usłyszy, że napisał w punkt? A inni mają przecież jeszcze inne punkty widzenia. Strasznie mnie to wszystko wkur@#$.
Za każdym razem, jak jestem na jakiejś konferencji edukacyjnej, to się zastanawiam, w jakim celu się zebraliśmy, po co wygłaszamy nieustannie te same wykłady, bez przerwy mówimy do tych samych ludzi, dlaczego mówimy, co można zrobić, po czym nic się nie dzieje. - Dziękuję politykom za bohaterskie wpisy w Dzień Zdrowia Psychicznego, które jest dla Was takie ważne. Nie usłyszałem żadnego sensownego pomysłu zmiany systemu, napisał Tomasz Bilicki na Facebooku. Miałem zaszczyt być na konferencji w Puławach, na której ten wyjątkowo mądry człowiek też był. Do tej pory tylko słuchałem jego słów, a tym razem występowałem na tej samej scenie. Okazało się, że Tomasz Bilicki nie wierzy w ministerstwo, nie wierzy w żadne sensowne zmiany. To skąd czerpać wiarę? Jedynym ratunkiem jest dystans i wisielczy humor Marcin Szulc - psycholog? Ile razy profesor Roman Leppert ma wytłumaczyć, dlaczego nie reformuje się niczego w ten sposób, co obecnie jest planowane? Ile razy Dawid Łasiński, czyli Pan Belfer - nauczyciel z Internetów powie, że nie można być wiecznie partyzantem edukacyjnym, że potrzebujemy mądrego systemu, bo partyzanci w rezultacie znikają, giną wśród niemożliwości? Przecież w Polsce nadal nie wiemy, czy uczeń może wyjść z lekcji na siku, czy jednak nie może. A zastanawiamy się, jak zwiększyć frekwencję, ale bez naruszania swobód obywatelskich, bo to politycznie może być źle odebrane.


A mamy jeszcze badania TALIS 2024, które też MEN zmanipulowało, bo głównie skupiło się na tych przyjemnych aspektach. Jednocześnie: poziom satysfakcji z wykonywania zawodu w Polsce jest niższy niż w większości krajów uczestniczących w badaniu. Znaczna część polskich nauczycieli deklarowała, że zmaga się ze stresem zawodowym - ponad 38% nauczycieli wskazało, że w znacznym lub dużym stopniu doświadcza w pracy stresu, 30% deklarowało, że praca w znacznym lub dużym stopniu wpływa negatywnie na ich zdrowie psychiczne, 37% zgłaszało, że w znacznym lub dużym stopniu odczuwa to, że praca nie pozostawia im czasu na życie osobiste, podaje IBE. Mniej więcej 4 na 10 nauczycieli wskazywało, że w dużym lub znacznym stopniu doświadcza stresu związanego z: odpowiedzialnością za osiągnięcia uczniów (46%) i ich dobrostan społeczny i emocjonalny (42%), reagowaniem na problemy zgłaszane przez rodziców (44%), nadmiarem zadań administracyjnych (44%) oraz utrzymywaniem dyscypliny w klasie (37%). Polska znalazła się w grupie krajów o najstarszej kadrze nauczycielskiej w badaniu, choć problem starzenia się kadry występuje w wielu, szczególnie europejskich krajach. W Polsce średni wiek nauczyciela klas 5-8 wyniósł 48 lat, w 22 krajach Unii Europejskiej 46 lat, a średnio we wszystkich krajach w badaniu 44 lata. Aż 45% polskich nauczycieli ma 50 lat lub więcej, co jest również jednym z najwyższych odsetków wśród krajów uczestniczących w TALIS. Zaledwie 4% ma mniej niż 30 lat, to jeden z najniższych odsetków w badaniu, raportuje iBE. Polska kadra wyróżnia się dużym doświadczeniem i stabilnością zatrudnienia. Średni staż pracy w zawodzie to aż 22 lata, z czego aż 68% tego czasu przypada na pracę w jednej szkole. Jednocześnie napływ do zawodu nowych osób jest niewielki. Tylko 8% nauczycieli ma 5 lub mniej lat stażu w zawodzie, informuje ibe edu pl. Kto w najbliższej przyszłości będzie uczył nasze dzieci? To znaczy nie moje, bo się nie rozmnożyłem. Czy wpisy Dealerzy Wiedzy na temat wakatów jeszcze kogoś martwią? Jak długo żyją emeryci, którzy ratują polską edukację? A co z nauczycielami z Ukrainy - znam takich, też uzupełniają braki. A co z uczniami z Ukrainy, Kolumbii? A co z nieustannie rosnącą liczbą orzeczeń i opinii, bez rosnącej liczby nauczycieli wspomagających i rosnącą samotnością i bezradnością zwykłego nauczyciela? Czy tylko jeden post Polski Rulez na ten temat musi się roznieść masowo po Internecie, żeby ktokolwiek zauważył ten absurd, choć mówimy, piszemy o tym przecież bez przerwy i od dłuższego czasu? Mogę mnożyć problemy w zasadzie w nieskończoność, tylko że nikt tego nie przeczyta, bo za długo. Nie tylko stereotypowi młodzi potrzebują krótkich i często infantylnych komunikatów. Tego samego oczekują również dorośli.


Gdy rozmawiam z młodymi, bo mam taki głupi zwyczaj, że jednak pytam ich o różne rzeczy, to okazuje się, że naprawdę mają sporo do powiedzenia. Niekoniecznie muszę być tym zachwycony, ale to jest ich prawo do mówienia. Jest jakąś kompletną bzdurą przekonanie, że młodzi zawsze buntują się przeciwko dorosłym - często po prostu chcą, żeby ktoś nie traktował ich jak półgłówków. Jednocześnie potrafią zachować się fatalnie, podobnie zresztą jak tak zwani dorośli. Ostatnio ustaliliśmy taką odroczoną katastrofę: wymagania to przemoc, wszystkie, nawet te sensowne. Cóż z tego, że młodzi mnie przepraszają, bo są mili, że potężnie spóźnili się na lekcję, gdy nieustannie robią dokładnie to samo? A co wtedy, gdy młody nic nie robi, mówi, że zapamięta, a gdy mu mówię, że nie zapamięta, bo tak nie działa mózg, próbuję pokazać, jak lepiej można się czegoś rzeczywiście nauczyć, opowiadam o tak modnej neurodydaktykce, to i tak powie, że dzisiaj nie ma na to przestrzeni. Nieustannie mówimy o pasjach młodych ludzi, że powinni mieć na nie czas. A co z pasjami ludzi dorosłych, którzy muszą nieustannie zapierd@#$ w dwóch, trzech miejscach pracy?


I tak dalej, i tak dalej. Wbrew pozorom nie zamieniłbym się na żaden inny zawód. Nie dlatego, że zawód nauczyciela jest jakoś szczególnie znaczący. W dobie sztucznej inteligencji przestaje mieć swoje podstawowe znaczenie. Jednocześnie nie mamy pojęcia, kim tak naprawdę obecnie jest nauczyciel, bo IBE nie wymyśliło nam kółek ciała pedagogicznego za kolejne miliony złotych, zajebiści dyrektorzy IBE jeszcze nie określili, kim mamy być (poza tym, że jesteśmy luką wdrożeniową reformy), ale na pewno to zrobią. Nie zamieniłbym się, bo nigdzie tak szczegółowo i precyzyjnie nie można obserwować uczestnicząco rozkładu społeczeństwa obywatelskiego, rzeczywistości generalnie.

A ja po prostu jestem zagorzałym fanem eschatologii.

za: https://www.facebook.com/pawel.lecki79/posts/pfbid0eq2GZErbVkJpM19ExfMZ4aL91D9ngNn2JVGYes6jE4cVkFpgimGfWbQqcSjQgz2Nl 
(dostęp zdnia: 11 października 2025 r.)