Karolina 24

Karolina 24

Od redakcji:
Poniższy tekst jest kolejnym z serii KAROLINA. 
Autorka publikuje na Facebooku kolejne swoje opowiadania z serii: KAROLINA
 i na ich bazie wydała część z nich jako książki w wersji drukowanej oraz e-booków.
Młode redaktorki redaktorki z naszej redakcji  rozpoczęły również
nagrywanie opowiadań z serii Karolina w postaci podcastów radiowych.
Portret z ilustracji wyróżniającej pochodzi z okładki najnowszego tomiku KAROLINY wydanego drukiem 


 

Czasem myślę, że w ogóle nas nie ma. Że wykreowałyśmy dla siebie właśnie taką a nie inną rzeczywistość, w której los nas nieopatrznie skojarzył. Bo nie potrafię wytłumaczyć sobie tamtego wieczoru, dlaczego akurat wieczorem poszłam na pętlę tramwajową, nie mając w tym żadnego celu. Dziś tak myślę, po upływie kilku miesięcy… Może jednak cel był taki, żeby spotkać właśnie ciebie, nie jakąś inną dziewczynę, zresztą było zupełnie pusto, ale właśnie ciebie, o  cudownych oczach i o dziwnej przypadłości, której nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć. Powiedz mi, bo ja sama już nie wiem, istniejemy tutaj na tym świecie? Czy to może tylko moja fantazja podpowiada mi; tak, świat, w którym żyjesz istnieje namacalnie. Ty istniejesz, twoja miłość istnieje no i świat, w którym czujesz się znakomicie. Twoja przypadłość? Przecież wiesz, nie chodzi o twoje oczy, ale o spostrzeganie mnie w sposób odbiegający od wszelkich zasad logiki. Czasem się zastanawiam czy to na pewno byłaś ty wtedy na pętli albo nad Jeziorem Szmaragdowym, czy to my poszłyśmy wspólnie na grób Aśki M, czy też nałożyły się na siebie dwie różne rzeczywistości, jakby pochodzące z dwóch odrębnych światów?! Kiedyś, pewna osoba podejrzewała mnie. że to nie ja piszę wiersze, że ktoś inny robi to za mnie. Pytanie kto pisze? Kto leżał za mnie w szpitalnym łóżku, bo w każdym moim wierszu czuję szpitalne prześwity, jakby chciały mnie przywołać z powrotem tam. Spokojnie, jeszcze trochę. Chociaż może to jest tylko jakaś moja fobia?

Kiedy zmieniam otoczenie, idąc do ciebie lub gdzieś dalej, wtedy odczuwam obecność innych światów. Czuję, jakbym wkradała się w twoją rzeczywistość za twoim przyzwoleniem. Czuję, że jestem cząstką twojego świata, bo będąc z tobą zostawiam gdzieś daleko wszystkie własne lęki i niepokoje. Tak jest, gdziekolwiek się przenoszę fizycznie, jakbym była inną Joanną, bez takiej dziwnej, pokręconej własnej przeszłości różnych światów. Która rzeczywistość jest zatem prawdziwa? Czego szukałam całymi miesiącami? Przywołuję ciebie, gdyż ty jesteś namacalna, mogę ciebie dotknąć, przytulić się. Gdyby nie było tutaj ciebie, na pewno na twoim miejscu byłaby Aśka M., ale nie mogę... Nie mogę tak postąpić, chociaż dałabym dużo móc do niej się przytulić jak teraz do ciebie, lecz sama wiesz, że jest to niewykonalne. Jestem więc na granicy dwóch światów, może trzech, może więcej światów, gdzie spotykam różne nieznane mi osoby, spotykam również Aśkę, jedyną osobę, której tam ufam. Skoro obiecałaś, że mnie będziesz pilnowała, ja obiecałam tobie, że nie zrobię niczego pochopnie, czego później mogłabym żałować. Ty przecież wiesz o czym mówię, tobie pewnych rzeczy nie trzeba mówić, twoje niebieskozielone oczy spostrzegą wszystko, każde moje zawahanie lub niepewność…Jeszcze niedawno było ich co nie miara, każdy pobyt w szpitalu przywracał niepewność, tam dostrzegłam kruchość życia. Dziś z tobą tutaj rozmawiam, jutro już mnie nie będzie. Miałam sporo czasu do rozmyślań, gdy byłam na tyle słaba, że nie mogłam unieść kubka z herbatą, gdy nie wstawałam z łóżka, tylko zmieniali mi kroplówki. To nie było wcale dawno, czasem myślę, że dopiero co wyszłam ze szpitala, tymczasem zdążyłam wcześniej poznać ciebie, później był szpital, teraz znowu się widujemy, później znowu będzie pobyt w szpitalu i tak dalej i tak dalej. – powiedziałam ściszonym głosem jakbym nie chciała, żeby ktokolwiek obcy usłyszał moje słowa. Zresztą one były kierowane wyłącznie do ciebie, więc nawet gdyby ktoś je słyszał, niewiele zrozumiałby nie znając nas. Po chwili wstałaś, robiąc krok w przód.

  Zawsze przy tobie jestem, nawet gdy myślisz, że jestem nieobecna, to mylisz się. – powiedziałaś kładąc swoją dłoń na moim ramieniu. - Pamiętasz, gdy byłaś, mówiąc delikatnie w niewesołym humorze, akurat zbliżała się kolejna rocznica odejścia Aśki, i przeżywałaś na nowo tamte dni, jakby to stało się dzisiaj. Nie wiem, co dokładnie chodzi tobie po głowie, na to trzeba dobrego psychologa, a ja nim nie jestem, żeby doprowadzić ciebie do pionu. Chociaż dużo wiem o tobie, znacznie więcej aniżeli się tobie wydaje. Kim jest Karolina? – zadajesz sobie to pytanie od początku naszej znajomości. Więc kim jestem? Po trochę tobą, ale w znacznej mierze jestem twoim aniołem stróżem. Zdarzało się niekiedy, żesilnie mnie przywoływałaś, nad Jeziorem Szmaragdowym, na Wyspie Puckiej, i w paru innych jeszcze miejscach. i zdążyłam się zorientować, że jesteś silną osobą, że choroba, i poznani w szpitalu ludzie wykształcili w tobie ogromną wolę życia. Jesteś darem dla siebie, ale i dla innych. Inni czerpią z ciebie to co najpiękniejsze. Ty pragniesz żyć i dajesz siłę życia innym. Nawet tego nie przeczuwając, że jesteś kimś istotnym. w tym i dla mnie. Pamiętasz własne słowa? Kiedyś napisałaś do mnie takie słowa. – „Kim to ja już nie byłam... Byłam już nazwana Literacką Wróżką, byłam już nie sobą, czyli nie wiadomo kim, dziś zostałam śp. Anią Przybylską. w sam raz przed świętem Wszystkich Świętych, lecz na Boga, ja jeszcze żyję. Ja żyję.

To już wolę być Literacką Wróżką, ona przynajmniej żyje.” Właśnie, ktoś nazywając „Literacką Wróżką” trafnie ciebie tak nazwał. Ty wywróżyłaś samą siebie, bo przecież jeszcze kilka lat temu nikt ciebie nie znał, twoja dusza i ty sama byłyście w izolacji. Aż stał się cud. Posłuchałaś głosu serca.

„Jedyna moja, nie kocham cię dla ciebie, dla siebie ani dla nas obojga – nie kocham cię też z nakazu krwi, kocham cię, bo nie jesteś moja, bo jesteś na tamtym brzegu i wzywasz mnie bym skoczył, ale nie mogę skoczyć, gdyż w momencie najgłębszego posiadania nie ma cię we mnie, nie dosięgam do ciebie, nie przekraczam twego ciała, twego śmiechu i są chwile, kiedy męczy mnie, że mnie kochasz [ jakże lubisz używać tego czasownika „kochać”, z jakimś brakiem umiaru upuszczasz go na talerze, prześcieradła, siedzenia autobusów], męczy mnie twoja miłość, która nie jest dla mnie żadnym pomostem, bo nie istnieją pomosty umocowane z jednej tylko strony… …Jeszcze jak wyzdrowiejesz wcześniej niż ja, jakkolwiek kochasz mnie bardziej niż ja ciebie.” [zobacz przypis: *]

Istniejemy tutaj, istniejesz ty, istnieję ja, istnieją nasze światy, chociaż niektórzy nie wierzą w ich istnienie. Gdyby kilka miesięcy temu, ktoś mi powiedział, że pewnego wieczoru spotkam piękną nieznajomą, która mnie zauroczy, ale nie wyglądem fizycznym, bo akurat on zbytnio nie odbiegał od mojego wyglądu, gdyż obydwie nie mamy czego się wstydzić spoglądając na siebie, dostrzegamy niczym w lustrze własne odbicie. Wówczas niekiedy do siebie mówimy; cześć piękna. Więc, gdyby mi ktoś tak powiedział, nie uwierzyłabym w ani jedno jego słowo, odpowiadając pewnie. – Takich osób nie ma już na tym świecie, nikt już tak nie myśli, skupiając się tak mocno na ludzkiej duchowości.

Nawet dziś zastanawiam się, jak ty się uchowałaś na tym Bożym świecie, pośród panoszącego się zła. Dziękuję losowi, który przewidział nasze spotkanie chociaż było ono, może i nadal jest, tak nieprawdopodobne w swojej treści, że stało się naprawdę prawdziwe. Jakże piękne są nasze wszechświaty, nikt ich prawie nie dostrzega oprócz kilku osób, które stoją po naszej stronie. Jedyna moja, ja doskonale wiem kto przeczytał tobie ów fragment, ja wiem, kto po raz pierwszy włączył tobie utwór „Jedina moja”, pewnych faktów nie muszę głośno wypowiadać. One po prostu tutaj są obecne. Płyną swobodnie naszą wspólną metafizyczną rzeką, czekając aż pojawimy się razem. Nie pytaj zatem gdzie. – odetchnęłaś z ulgą wypowiadając ostatnie słowa, jakbyś była już zupełnie przekonana o swojej racji. Chwilę panowała zupełna cisza, dopóki gdy zadzwonił mój telefon. Gdy wyciszyłam aparat zaczęłam łagodnym głosem mówić do niej.

  Teraz już wiem że nie muszę pytać „Kim jesteś Karolino”. Wszystko dla mnie stało się jasne chociaż na pozór nieprawdopodobne. Ja mam ciało, ale ty również posiadasz. Tak jak oglądają się za mną, tak oglądają się za tobą, nie widząc w pierwszym spojrzeniu nic nadzwyczajnego. Dopiero gdy rozejrzysz się wokół siebie… Przykuwasz wzrokiem, twój wzrok przykuwa innych. Jesteś w mojej rzeczywistości, tworzysz ją w sposób metafizyczny, zresztą, kto by powiedział, że będę miała metafizyczne ciągoty? Chodź, zrobię nam zieloną herbatę.

Znamy się już długo, jedni powiedzą, że krótko, drudzy stwierdzą, że wystarczy by kogoś poznać. Ty poznałaś się na mnie znacznie szybciej, aniżeli ja na dialogach Platona. Zresztą zawsze wolałam prowadzić z tobą żywą rozmowę, ażeby opowiedzieć chociażby o moich szpitalnych majakach, gdzie byłam przekonana, że ściana odgradza mnie od mojego pokoju, że tutaj, jestem przez przypadek i wkrótce wyjdę do domu. Moje złudzenie…Owszem wyszłam stamtąd, ale po kilku miesiącach kompletnie nie wiedząc w jakim byłam stanie. Może i dobrze, powiedzieli mi to znacznie później, gdy zdążyłam ponownie zaaklimatyzować się we własnym domu.

Teraz wiem, że miłość jest potrzebna, kto mówi, że nie potrzebuje miłości, jest w wielkim błędzie. Przez brak miłości, może się znaleźć w wielkim obłędzie. Mnie udało się tego uniknąć, czego zresztą byłaś świadkiem. Lepiej później niż wcale, tych słów nie kieruję do siebie, bo powiedzmy, że ja jeszcze mam czas. Nie znam miłości z rozsądku, moja miłość jest wypadkową kilku zdarzeń. Powiedzmy, że najpierw była tragedia, potem zdarzył się cud i na końcu niemalże zmartwychwstanie. We wszystkim brałam udział, chociaż w trzecim akcie, wcale nie musiałam brać. Ale gdybym odpuściła sobie, ciebie tutaj by nie było. Chodziłabyś samotnie ulicą Krakowską do własnego domu, mijając po drodze uliczkę do mnie. Nic by nie było, Aśka nie znałaby Karoliny w ogóle. Powiem ci, ty również powinnaś kogoś kochać. Taka dziewczyna jak ty, nie powinna być sama, twoje oczy są magią, widzę, jak wpatrują się inni, jakby chcieli zabrać ze sobą. Miłość jest potrzebna także tobie. uwierz mi.

Nasze słowa nie są łatwe do rozwiązania, to nie są słowa do antologii ani żadne bajeczki. Gdyby ktoś zechciał spojrzeć na nas z drugiej strony, gdyby chciał poznać inne uroczysko, może wtedy w ogóle nie chciałby stąd odejść. Bowiem poznać Joannę to jedno, poznać Karolinę to drugie. Lecz nie można mieć jednej i drugiej przy sobie. Szczęście na tym nie polega.


  •  Cytat z powieści Julio Cortazara „Gra w klasy” fragment rozdziału 93.
    (powrót do miejsca wstawienia przypisu: ==>WRACAJ }

Od redakcji: 
Dla publikowanych w naszym miesięczniku utworów literackich stosujemy bardziej rygorystyczną licencję Creative Commons: BEZ UTWORÓW ZALEŻNYCH.
Wynika to z konieczności zablokowania możliwości wykorzystania publikowanego utworu w formie plagiatu (co niestety bardzo często się zdarza, szczególnie w internetowych grupach literackich).