Do napisania niniejszego felietonu zainspirował mnie post opublikowany przez Justynę Cheda-Onisk w grupie XIX Konkurs Chopinowski (2025) i muzyka Chopina na Facebooku. Za jej zgodą publikujemy go również w naszym miesięczniku. Koresponduje to zresztą z celami jaki przyświecają naszej redakcji: wspieranie i promowanie kreatywności młodych. Przy przygotowaniu tekstu dla zebrania informacji o twórczości nastoletniego Chopina skorzystałem, dla oszczędności czasu z usług sztucznej inteligencji.
Kiedy mówimy o Fryderyku Chopinie, zwykle widzimy w wyobraźni dojrzałego kompozytora, melancholijnego romantyka z Paryża, poetę fortepianu. Rzadziej myślimy o nim jako o nastolatku – pełnym niepokoju, ciekawości świata, natchnienia i odwagi. A przecież to właśnie jako szesnasto- i siedemnastolatek Chopin napisał utwory, które już wtedy zapowiadały geniusz.
W jego młodzieńczych polonezach, wariacjach czy pierwszej sonacie widać coś, co trudno opisać teoretycznie: niewinność poszukiwania. Nie był jeszcze obciążony oczekiwaniami świata, regułami krytyków, ani ciężarem „dorosłego” sukcesu. Był wolny – a jego muzyka płynęła z tej wolności.
W dzisiejszych czasach, gdy młodzi artyści często czują presję, by być doskonali „już teraz”, historia młodego Chopina może być inspiracją. Pokazuje, że geniusz nie polega na doskonałości, ale na odwadze bycia sobą.
 
Fryderyk Chopin dorastał w Warszawie, w domu pełnym muzyki i intelektualnych rozmów. Od dziecka improwizował, komponował, a jego drobne utwory – jak pierwszy Polonez g-moll – budziły zachwyt dorosłych. Jednak już w wieku 15–16 lat Chopin zaczynał wymykać się oczekiwaniom nauczycieli.
Nie interesowało go powielanie akademickich wzorców. Zamiast „uczyć się komponowania”, on po prostu komponował – jakby muzyka była jego naturalnym językiem, a nie rzemiosłem do opanowania.
W jednym z listów do przyjaciela pisał, że nuty przychodzą mu „same do pióra”. Nie wynikało to z pychy – raczej z autentycznego zachwytu nad światem dźwięków, który dopiero zaczynał odkrywać.
W wieku 16–17 lat Chopin tworzy swoje pierwsze większe dzieła. Wśród nich są Polonez fis-moll – pełen dramatyzmu i melancholii – oraz Wariacje B-dur op. 2 na temat z opery Mozarta Don Giovanni.
To właśnie ten utwór zachwycił młodego Roberta Schumanna, który po jego wysłuchaniu napisał słynne słowa:„Panowie, kapelusze z głów — oto geniusz!”
Jak na siedemnastolatka, Chopin miał niezwykłą zdolność łączenia wirtuozerii z emocją.
Jego Sonata c-moll z 1827 roku – jeszcze nie w pełni dojrzała – pokazuje, że młody kompozytor szukał własnego języka, nie bojąc się eksperymentować z formą. To cecha prawdziwej młodości – odwaga próbowania, nawet jeśli nie wszystko się jeszcze „zgadza”.
Właśnie w tych latach Chopin zaczyna pisać nie tylko dźwiękami, ale emocjami.
W jego muzyce pojawia się romantyczny liryzm, delikatność i tęsknota, które później staną się jego znakiem rozpoznawczym.
Każdy jego utwór to mały autoportret – nie zewnętrzny, ale wewnętrzny.
To moment, w którym młody Fryderyk staje się artystą z własnym światem.
Nie potrzebuje już wzorów. Wystarczy mu fortepian i emocja.
W listach do przyjaciół wspominał o „uczuciach, które same proszą się o dźwięki”.
To właśnie ta spontaniczność, nieukierunkowana jeszcze przez „świat dorosłych”, jest źródłem jego siły.
Koncert e-moll – koniec czasów nastoletnich.
W 1830 roku, mając zaledwie 20 lat, Chopin kończy Koncert fortepianowy e-moll op. 11 – dzieło, który jest świetnym podsumowaniem twórczości nastoletniego Fryderyka.  
W drugim ogniwie, Romance: Larghetto, słychać delikatność i szczerość uczuć młodego człowieka, który po raz pierwszy doświadcza miłości i tęsknoty. Nie ma tam jeszcze ciężaru losu – jest czysta emocja, jakby zagrana wprost z duszy.
To utwór młodego artysty, który jeszcze nie zna wszystkich odpowiedzi, ale ma odwagę zadawać pytania.
I może właśnie dlatego jego muzyka porusza nas do dziś – bo przypomina o tym momencie w życiu, gdy człowiek wierzy w sens uczuć, w sztukę i w siebie.
Pięknie odtworzyła koncert e-mol na tegorocznym konkursie nastoletnia Chinka Tianyao Lyu.
Kiedy byłem nastolatkiem koncert e-moll Chopina był moim najbardziej ulubiony utworem nieustannie odsłuchiwanym w domu z winilowej płyty gramofonowej. ( przypadek? czy coś w tym jest). Częstotliwość tego sycenia się tym koncertem spowodowała, że do dziś, słuchając go znam na pamięć każdą następną frazę muzyczną jaka nastąpi w trakcie słuchania. 
Dziś mam już aż nazbyt dużo lat, ale co z tych nastoletnich fascynacji koncertem e-mol zostało. Słuchając go nie tylko znam na pamięć każdą kolejną frazę ale zawsze wraca do mnie okruchami mojego nastoletniego zachwytu i uniesień i zostało we mnie na zawsze. 
Historia młodego Chopina jest też opowieścią o wszystkich młodych artystach, którzy próbują zachować własny głos w świecie pełnym ocen, rankingów i oczekiwań.
Świeżość, wrażliwość, niepewność – to nie słabości, ale źródła twórczej siły.
Świat dorosłych często próbuje „kształtować” młodych twórców według gotowych wzorców: szybciej, pewniej, dojrzalej. Ale gdyby Chopin dał się wtedy uformować, być może nigdy nie powstałyby jego nokturny, preludia i etiudy – te drobne muzyczne poezje, które zmieniły oblicze fortepianu.
Młody artysta nie potrzebuje twardych struktur, by rosnąć.
Potrzebuje przestrzeni zaufania – takiej, która pozwoli mu się pomylić, zachwycić, przeżyć coś głęboko i zamienić to w sztukę.
Chopin miał to szczęście, że trafił na nauczycieli i przyjaciół, którzy widzieli w nim więcej niż tylko zdolnego ucznia.
Dziś podobnej przestrzeni potrzebuje każde młode, twórcze serce.
Chopin w wieku siedemnastu lat nie był jeszcze „Chopinem”, jakiego znamy. Był młodym człowiekiem, który słuchał samego siebie i miał odwagę ufać temu, co słyszy. Nie udawał dorosłego artysty – po prostu był sobą.
I to wystarczyło, by jego muzyka przetrwała wieki.
Być może właśnie w tym tkwi najważniejsza lekcja jego młodości: nie chodzi o to, by dorosnąć szybciej, ale by nie stracić ciekawości świata. Bo dopóki człowiek potrafi się dziwić, wzruszać i szukać nowych dźwięków – dopóty w nim żyje prawdziwa sztuka.
ANEKS.
wybrane kompozycje nastoletniego Fryderyka Chopina:
- 14 lat (1924)
- Polonez g-moll (bez opusu)
 Dojrzały jak na wiek autora – poważny, dramatyczny charakter; pierwszy polonez, w którym czuć romantyczny ton.
 
- Polonez g-moll (bez opusu)
- 15 lat (1925)
- Polonez B-dur (bez opusu)
 Pełen wdzięku, z lekkością salonową; pokazuje wrodzony zmysł formy i melodyjność.
 
- Polonez B-dur (bez opusu)
- 16 lat (1926)
- Polonez fis-moll (bez opusu)
 Głęboko emocjonalny, z melancholijnym nastrojem – zapowiedź późniejszych nokturnów.
- Wariacje B-dur op. 2 na temat z „Don Giovanniego” Mozarta
 Pierwszy wielki sukces. Schumann okrzyknął go „geniuszem”. Połączenie błyskotliwej techniki z wdziękiem i humorem.
 
- Polonez fis-moll (bez opusu)
- 17 lat (1927)
- Sonata c-moll (tzw. młodzieńcza)
 Ambitna próba klasycznej formy; wpływy Beethovena, ale już osobisty język harmoniczny.
- Rondo à la Mazur F-dur op. 5
 Lekka forma taneczna z wyraźnie polskim rytmem; łączy elegancję z narodowym kolorytem.
 
- Sonata c-moll (tzw. młodzieńcza)
- 18 lat (1928)
- Rondo à la Krakowiak F-dur op. 14
 Pełne życia i energii; Chopin pokazuje, jak „polski taniec” może stać się koncertowym utworem wirtuozowskim.
 
- Rondo à la Krakowiak F-dur op. 14
- 18/19 lat (1928/29)
-  Trio g-moll op. 8 na fortepian, skrzypce i wiolonczelę
 Jedyne większe dzieło kameralne Chopina; subtelna równowaga między instrumentami
 
-  Trio g-moll op. 8 na fortepian, skrzypce i wiolonczelę
- 19 lat (1929)
- Nokturn e-moll (bez opusu)
 Wczesny nokturn inspirowany Fieldem; poetycki, refleksyjny, z wyczuciem nastroju.
 
- Nokturn e-moll (bez opusu)
- 1920 lat (1930)
- Koncert fortepianowy f-moll op. 21
 Pełen młodzieńczej liryki; powstał przed koncertem e-moll, choć wydany później.
- Koncert fortepianowy e-moll op. 11
 Kulminacja okresu polskiego – dojrzałość emocjonalna, polski duch, i pożegnanie z ojczyzną.
 
- Koncert fortepianowy f-moll op. 21
 
 
		