z cyklu: (bez)SENSOWNA SZKOŁA
Od redakcji:
Tytuł felietonu pochodzi ode mnie, Sam do niedawna uczyłem w szkole i próbowałem wdrożyć innowację pedagogiczną "uczenia się przez działanie", która w głównej mierze bazowała na aktywnościach uczniów bez zagrożenia negatywną ,,ocenozą". (czyt,: terrorem oceniania). Kiedy czytam poniższy felieton to tak, jakbym o własnych doświadczeniach czytał. Powszechność zarazy bierności w sytuacji braku przymusu poraża i zniechęca... Przecież te nastolatki są bardzo fajne i nie da się ich nie lubić, ale... Ostatnie lata pracy z nimi utwierdziło mnie w przekonaniu, że ich obecność w szkole to jest strata czasu i olbrzymich pieniędzy z budżetu państwa...
(redaktor naczelny)
Po takich dniach jak dziś to trochę się mi odechciewa. Tłumaczę egzamin próbny, co i jak zrobić, skąd się wzięły wyniki.
Oczywiście część tak profesjonalnie podchodzi, że wyniki wyciąga z sieci i nawet w zadaniach z ewidentnym błędem mają idealne wyniki z arkusza odpowiedzi.
Na nic zdały się apele o uczciwość, o to, że od ich zaangażowania zależy wynik egzaminu. Jakoś to będzie.
Próbuję tłumaczyć jakieś zagadnienie - słuchają ci, co słuchali przez 4 lata. Te same osoby, które stawiam, zdadzą bez problemu. Ci co przez długie lata unikali "cierpienia" jakim jest nauka - jak zwykle udają, gadają, dobrze się bawią w swoim towarzystwie. Tu pogada, tam rzuci żarcikiem. Spacyfikowałem wszystkich z telefonami, to ci z najgorszym fonoholizmem ledwo wytrzymują.
W myślach zastanawiam się, po co mi to wszystko. Mógłbym spokojnie lecieć z programem, ale jeszcze chce ich trochę podciągnąć do tego stycznia z zagadnieniami z egzaminu.
Dla większości to czarna magia - przecież to było daaawno temu: w 1, 2 czy 3 klasie. Kto by to pamiętał?
Jak się ma fonoholizm w klasie maturalnej? Wspaniale. Mimo 5 lat tłumaczenia, dawania przykładów, pokazywania skutków - niektórym nic się nie zmieniło. Jeden twierdzi, że nie ma Tiktoka, koledzy proszą go, by pokazał czas na ekranie: 15 minut Tiktoka i 2,5 godziny Instagrama - w jeden dzień. Czemu tak mało? Bo w pracy był. Ale tego Tiktoka to on nie wie jak to się stało, bo przecież nie ma zainstalowanego. Można kłamać w żywe oczy, bo co się stanie?
Tymczasem z pewnych stron o edukacji wiem, że to wyłącznie moja wina - za mało się angażowałem, za mało ciekawie prowadziłem, za dużo ocen stawiałem, a ogólnie jako nauczyciel zepsułem wszystko, bo mogłem zainteresować i obudzić w dziecku wewnętrzną chęć do nauki. Nie obudziłem.
Przez 5 lat nie udało mi się zainteresować nauką prawie nikogo.
Na całe szczęście mimo tej porażki od MEN dostanę i tak tonę prestiżu.