Nasze żywe biblioteki w Gdyni / Dobroslawa Korczyńska-Partyka

Nasze żywe biblioteki w Gdyni / Dobroslawa Korczyńska-Partyka

Przez ostatnie tygodnie pracowałam nad projektem, który okazał się jednym z najbardziej poruszających zawodowych doświadczeń tego roku. W ramach Gdyńskiego Tygodnia Praw Człowieka, wspólnie z zespołem Przystań Gdynia. Sieć centrów sąsiedzkich z Laboratorium Innowacji Społecznych, przy współpracy z Centrum Samopomocy Gdynia, Biblioteka Chylonia oraz wielu innych organizacji i osób, zrealizowaliśmy Żywą Bibliotekę w Przystani Lipowa 15 i Przystani Opata Hackiego 33.

Koncepcja jest niezwykle prosta: trzydziestominutowe rozmowy przy stoliku.
Z jednej strony Żywa Książka – osoba reprezentująca grupę, która w codzienności bywa obciążona stereotypami, niezrozumieniem czy wykluczeniem. Z drugiej strony Czytelnik – ktoś, kto po prostu decyduje się wejść z ciekawością i posłuchać czyjejś historii.
I to wszystko. A jednocześnie… aż tyle.

Cały ten projekt jest o SPOTKANIU i ROZMOWIE. O uważności, o zadawaniu pytań, na które na co dzień brakuje przestrzeni. O odkrywaniu, że inni mają swoje światy, historie, radości i ciężary, które rzadko dają się zauważyć od razu. I także o tym, że my sami nosimy w sobie uproszczenia i wyobrażenia, które potrafią się rozpłynąć po jednej szczerej rozmowie.

Dla mnie szczególnie ważna była cała droga: od pierwszego pomysłu, przez budowanie sieci osób i organizacji, które chciały się w to włączyć, po te wszystkie małe spotkania „po drodze”, pełne otwartości i zaskoczeń. Ale najpiękniejsze były same wieczory w Przystaniach – atmosfera, w której ludzie naprawdę słuchali siebie nawzajem. Bez pośpiechu, bez pozorów, z ciekawością.

A może nawet najważniejsze w tych dwóch wieczorach było to, co działo się pomiędzy samymi rozmowami: ta cicha, wyczuwalna atmosfera życzliwości, serdeczności i wzajemnego zrozumienia, która wypełniała całą przestrzeń. Ludzie, którzy wcześniej się nie znali, siadali obok siebie z otwartością, jakby w tych Przystaniach obowiązywała inna, łagodniejsza wersja świata. W czasach, gdy z każdej strony docierają do nas trudne wiadomości, takie momenty potrafią naprawdę rozgrzać człowieka od środka.

Na koniec zostaje jedno słowo: dziękuję.


Fot, z wydarzenia: Karolina Ford-Kłopotowska / Archiwum LIS

za: https://www.facebook.com/dobrusia.jackowiczkorczynska/