wstęp

Jestem czuję, że tylko tyle mogę powiedzieć. To znaczy mogę się rozpowiadać ile mam lat, jakie imię i skąd pochodzę ale to nie będzie miało żadnego znaczenia. Powiem tylko tyle jestem jeszcze dzieckiem, które chce dorosnąć. W moim świecie przestaje być istotne jaki jesteś a zaczyna kim jesteś, co już osiągnąłeś, dokąd zmierzasz. Coraz więcej osób chodzi po ulicach smutnych a właściwie chodziło teraz nikt nie chodzi.

Zastanawiam się czy, żeby ludzie zaczęli chcieć żyć ich życie musi stać się zagrożone. Kiedy wirus był za granicą każdy się z niego śmiał. Kiedy dotarł do naszego kraju ludzie się obudzili i zaczęli panikować. Kiedy zabronili nam chodzić do szkoły i kazali pracować w domu ludzie nie wiedzieli co się dzieje. Kiedy zaczęli zamykać sklepy, zabronili wychodzić z domu ludzie przewidywali koniec świata.  Tak właściwie zastanawiam się dokąd to zmierza.  I co się  stanie kiedy wyłączą nam prąd?

  Chyba jednak powinnam bardziej rozpisać moją fantazyjną wizje przyszłości.

………………………………………………………………………………………………………………………………………………

 

    Moje miasto w którym zawsze był spokój, opanował jakiś dziwny paraliż. Oczywiście wcześniej miały miejsca jakieś mniejsze lub większe wydarzenia ale to, to jest zupełnie co innego.

  Kiedy się pytam mojej mamy czemu nie mogę wychodzić z domu, i czemu na każdej ulicy stoją dwie osoby w dziwnych białych strojach, odpowiada:

-To wirus słońce, to minie.

Z każdym dnie zaczynam coraz bardziej wątpić w to, że mama mówi prawdę. Zaczynam przypominać sobie jak dużo ludzi chorowało na grypę ale nikt nie zachowywał się tak jak teraz.

 Mojego taty nie widziałam od tygodnia. Mama mówi, że zachorował. Nie wierzę jej, kiedy wychodził do sklepu był zdrowy.

  Dwa dni temu ktoś zapukał do drzwi i mama powiedziała, że mam wejść do szafy i nie wychodzić, póki "to" nie minie. Nie rozumiem czemu kazała mi to zrobić czemu w szafie jest dużo jedzenia i picia. Najbardziej jednak nie rozumiem gdzie zniknęła mama.

  Kiedy wyszłam z szafy zobaczyłam straszny bałagan i mamę siedzącą na fotelu ciężko oddychającą. Widziałam jak traci siły była całkiem sina i miała podbite oczy, nie wiem jak się tu znalazła, usłyszałam tylko jak ktoś mówi, że „to” już koniec.

 Jednak kiedy wyszłam nikogo po za moja mama nie było. Szybko podbiegłam do niej chciałam ja uściskać jednak była cała we krwi i kiedy ją dotknęłam jęknęła. Nie wiedziałam co robić, pobiegłam do szafy po zapasową wodę żeby dać mamie pić.  Nie była w stanie sama się na pić. Postanowiłam pomóc jej się położyć, dałam jej tabletki nasenne bo pamiętałam, że bez nich mama nie potrafi zasnąć.                                                                                                          Sama nie wiem czemu ale zaczęłam sprzątać,  nic nie rozumiałam.  To wszystko było dziwne i straszne, dlaczego moja mama została tak skrzywdzona?                              

  Kiedy zasnęła rozebrałam ją i zrobiłam to co zazwyczaj ona mi robiła kiedy się skaleczyłam.  Przelałam trochę wody do miski i obmyłam jej ciało, miała na ciele pełno fioletowych siniaków, kiedy kiedyś upadłam na rowerze tez taki miałam. Posmarowałam je kremem, tym  którym zazwyczaj mama smarowała mi siniaki.                                                                               Zaczęłam się zastanawiać, czy kiedyś jeszcze będę mogła jeździć na rowerze.

 

Z dnia na dzień było z mamą coraz lepiej nawet się czasem uśmiechała, jednak od kiedy znalazłam ją na fotelu, nie wypowiedziała ani jednego słowa. Opowiadałam jej historie, które powstawały w mojej głowie, powoli mogła sama jeść i pić. Nawet z czasem zaczęła wstawać z łóżka, nabierała wtedy na nowo barw bólu ale widać w jej oczach było nadzieję. Pamiętałam jej wyraz nadziei, to było wtedy kiedy powiedziałam jej, że zostanę lekarzem. Miałam wtedy osiem lat i od tamtego czasu nie zmieniłam swoich marzeń do teraz, dzisiaj chciałabym opowiadać ludziom historię. Już nawet zaczęłam spisywać te które się mamie najbardziej podobały.

Nasze szczęście jednak zaczynało się kończyć wraz z końcem jedzenia i picia. Mama na nowo zaczęła słabnąć stała się sina, często kaszlała. Ja już też nie miałam siły się nią opiekować, było mi już ciężko wstać. Pewnego dnia nie wiem jak ale znalazłam ostatnie siły ,żeby przytulić się do mamy.  Nie wiem jak długo tak leżałam,  dopóki wraz z nią  nie zasnęłam.

 

graficzny identyfikator działu FELIETONY

Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation