Siedzę w kawiarni. Często to robię. Sama. Nie mam nikogo, bo nie wierzę w miłość. Miłości nie ma, jest tylko czasami wilgoć między udami, wymiana śliny, wyjście na papierosa.
Zamawiam to co zawsze i podglądam ludzi. Uśmiecham się na widok mojej nowej zdobyczy, która siada stolik dalej ode mnie. Para dwudziestolatków, zwyczajni, młodzi, zakochani z fałszywą nadzieją, że jeszcze zawojują swoją miłością świat. Karmią się nawzajem szarlotką a później przytuleni do siebie plecami zatapiają się w swojej prawdziwej miłości, wirtualnej czasoprzestrzeni portali internetowych. Nie rozmawiają ze sobą, nie patrzą sobie w oczy.
Jak do cholery można mówić komuś, że się go kocha skoro nawet nie patrzy mu się w oczy? Co się stało z miłością? Pojechała na urlop, na wakacje? a może stwierdziła, że tak już nie chce, ma dosyć, jak ta ma wyglądać związek to lepiej, żeby sobie poszła i nie było jej wcale......
Dopijam łyk herbaty i idę na chwilę do łazienki. - Kochasz mnie? - słyszę zza drzwi toalety. - Proszę powiedz mi..... Nie odchodź - trzaśnięcie z całej siły drzwiami i dźwięk odkręconej wody. Chwilę potem ktoś delikatnie otwiera znów drzwi od kabiny. - No przecież Cię kocham, nikt inny nie potrafi mnie tak wkurwić, jak ty, to chyba o czymś znaczy- słyszę męski głos a potem śmiech przez łzy.
Faktycznie wkurwianie kogoś do granic powinno być pierwszym z symptomów miłości, nawet Platon na to nie wpadł. Wychodzę umyć ręce, gdy rozmowy w łazience cichną całkowicie.
Gdy wracam do stolika pary już nie ma. Leży niedopałek papierosa, okruszki po szarlotce i jakaś kartka. Nie wygląda na paragon, więc gdy nikt nie widzi szybko ją zgarniam do siebie a potem delikatnie otwieram tak jakby to dziecko otwierało cukierka. Kartka zwinięta jest w rulonik a na zewnętrznej stronie narysowane jest czarne serduszko. w środku napisany jest krótki tekst ,, w razie gdybyś dziś tego od nikogo nie usłyszała: jesteś piękna, kocham cię". a może miłość jednak istnieje?
Dopijam kawę i wychodzę na spacer, dam ostatni raz szansę miłości. Może nie zawsze trzeba jej patrzeć w oczy, może czasami by wróciła wiara wystarczy skrawek papieru.