Siadam i piszę kolejny list. Nie wiem, jak zacząć. „Cześć” a może „Drogi”. Nie to nie pasuje, brzmi zbyt oficjalnie. a przecież nie widzieliśmy się tylko osiemdziesiąt sześć godzin. Siedzieliśmy wtedy w kawiarni i patrzyliśmy na ludzi, którzy uciekali przed deszczem. Siedzę teraz dokładnie w tej samej kawiarni i w tym samym miejscu, popijając latte. Po mojej szklance chodzi mucha. Przesuwa się powoli raz w górę, raz w dół szklanki, podejmując próbę upicia przynajmniej łyka mojej kawy. Chyba jej nie smakuje, bo po krótkiej chwili odlatuje. w końcu nie słodzę. Ciebie też nie posłodziłam i odleciałeś z mojego życia tak po prostu.
***
Godzina pierwsza w nocy. Dostaję od ciebie sms:
- Tylko się we mnie nie zakochaj – czytam.
- Nie zamierzam – odpisuję i wchodzę pod kołdrę. a mimo to rozmyślam, jakby to było mieć kogoś i go kochać. Iść rano po bułki, żeby mu zrobić śniadanie albo martwić się czy wziął parasol, żeby nie zmókł. Jakby to było mówić kocham i tęsknie. Chociaż te dwa słowa możemy mówić nawet, gdy nie jesteśmy zakochani. Przecież można równie dobrze tęsknić za psem czy przyjaciółką, która wyniosła się do innego miasta. Jednak….. Kogo ja próbuję oszukać. Zdążyłeś wyjść trzy godziny temu a ja próbuję wmówić sobie, że nie tęsknie. a to znaczy, że właśnie igram z miłością.
***
Sobota rano. Zaraz jadę z koleżanką na zakupy. Muszę czymś zabić czas bez ciebie. Ty teraz siedzisz ze swoją żoną i pewnie popijacie kawę na tarasie. Tak jak wtedy, kiedy wyjechała do matki i to my popijaliśmy ją razem. Było dobrze, bardzo dobrze. Seks był udany, bo przecież o to chodzi w naszej relacji. Nie związku a relacji. Chodzi tylko i wyłącznie o seks. Takie miałeś wymagania kiedy znalazłeś mnie na jednym z portali a ja miałam podobne, dopóki cię nie poznałam. Dopóki nie zobaczyłam z jaką gracją otwierasz puszkę z kukurydzą do sałatki i jak czarująco się uśmiechasz, kiedy widzisz, że zaczynam się dąsać. Miałeś być tylko kolegą od seksu. Dałam się nabrać.
W zasadzie to ty mnie nabrałeś „Niespełniony seksualnie mężczyzna, lat trzydzieści, szuka partnerki tylko i wyłącznie w celach spełniania fantazji”. Też chciałam je spełniać dla zabawy, ale teraz już wiem, że nie ma czegoś takiego, jak seks bez uczuć. Prędzej czy później, świadomie lub mniej, pojawia się miłość.
Karolina czeka już na mnie przed wejściem do centrum handlowego. Idziemy powoli, oglądając ubrania na wystawach a ja zatrzymuję się przed sklepem z bielizną i wyobrażam sobie, że kupuję tu czarne, koronkowe majtki, takie jak najbardziej lubisz. Ale zanim je kupię oceniasz mnie najpierw w przymierzalni i ukradkiem, korzystając z okazji, że ekspedientka nie widzi wślizgujesz się do mnie na chwilę by mnie pocałować. i w tym właśnie momencie wychodzisz z mojego wymarzonego sklepu ze swoją żoną i dzieckiem.
Staję w osłupieniu i czekam na jakikolwiek znak a może nawet „dzień dobry”. Widzisz mnie a jednak udajesz, że mnie nie ma, że się nie znamy, że dwa dni temu te zabawy z kajdankami to były tylko tak sobie, jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Tak jak się umawialiśmy przecież. Zero uczuć. a mnie na wasz widok zżera od środka zazdrość. Chciałabym, żebyś to mnie tak prowadził za rękę i co kilka kroków całował w policzek. Postanawiam sobie, że dzisiaj ci napiszę, że to koniec naszych spotkań, ale wiem, że będzie inaczej. Ty napiszesz, że nie chcesz a ja ulegnę. Po raz kolejny ci ulegnę, bo się w tobie zakochałam.
***
Dwudziesta druga. Dostaję sms od niej:
- Czas to zakończyć – uśmiecham się, bo wiem, co napisać, żeby zmieniła zdanie. Widziałem, jak się zbulwersowała, kiedy zobaczyła, że nie zwróciłem na nią uwagi w sklepie. Zakochała się a przecież wyraźnie mówiłem, nie szukam związku do miłości tylko do seksu. Moja żona nie lubi eksperymentów, co nie oznacza, że jest kiepską żoną. Za to ona….. ona jest wspaniałą kochanką. Dlatego nie myśl sobie, że pozwolę ci odejść. Nie dam ci nigdy powodu byś myślała, że cię kocham, tak jak robiłem to dotychczas, ale dam ci za to tysiąc innych byś jednak chciała się ze mną spotykać.
***
- To jutro o 19 się widzimy? – pytasz. Udało się, po raz kolejny zostajesz. Wkładam do kieszeni kurtki kajdanki i myślę, co z tobą zrobię czego nie mogę na pewno z żoną.
- Tylko się we mnie nie zakochaj – odpisuję po krótszej chwili i kładę się do łóżka obok żony.
Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. Że tak po prostu można się zakochać w kimś nie znając go na wylot. Poza tym niby jak można się tak zakochać? Idziesz ulicą, spotykasz pierwszego lepszego faceta i nagle mówisz „to ten”? a za chwilę zza progu wyłania się jego żona z gromadą dzieci i „ten” się ulatnia szybciej niż o nim pomyślałaś, że mógłby być twój. No chyba, że zechcesz być jego kochanką. Taką kochanką na serio, co będzie wiedziała, że ma żonę i dzieci i znała wszystkie problemy z pracy, co będzie pocieszała go, bo z żoną od jakiegoś czasu w łóżku ledwo co się żarzy. Taką kochanką, co jest ostatnią idiotką, bo zdecydowała się tą kochanką zostać. w takim razie wszystko wskazuje na to, że jestem idiotką.