Do dziś pamiętam tę jesień
złotą, liryczną i piękną.
Nad nami niebo gwiaździste
srebrzysto złotą myśl przędło.
.
Tak czule patrzyłeś w oczy,
lecz nie wyrzekłeś pół słowa.
Kasztan mi dałeś na szczęście,
ja byłam na miłość gotowa.
.
Wieczór był taki uroczy,
słowik w zaroślach jodłował,
magią wabiły cię oczy,
pragnęłam, byś mnie całował.
.
Tak patrzyliśmy oboje
w lustrzane odbicie serca,
uczuć wzbierały w nas zdroje,
Amor cięciwę naprężał.
.
Odszedłeś nagle (zmieszany),
a może sił nie starczyło?
Słowa uwięzły ci w krtani?
Przepadła gdzieś tamta miłość.
.
Choć czasem wracasz wśród nocy,
w sen kasztanowy się wplatasz,
rozbudzasz żale, tęsknoty,
z miłością przemawiasz po latach
.
To, co minęło nie wróci,
nie wskrzesi tego, co było.
Zostały tylko kasztany,
do dziś niespełniona miłość...
(C) copyright by Wanda Maria Wakulicz