Koniom zakładamy wędzidła, aby były nam posłuszne, i tak panujemy nad całym ich ciałem (Jk 3, 3).
Gdybym ja był Wschodem
najszczęśliwszych dni,
płonąłbym na twarzy,
kiedy mi się śnisz.
Konik Przewalskiego
niósłby nas przez świat,
odwoził na dworzec –
mimo nastu lat...
Jednak jest coś jeszcze,
o czym wiesz i ty...
wciąż się z słowem pieszczę –
przecież masz swój Wschód.
Na co ci tym samym
jeszcze ruski chów?

fot. Oliwia Wachna