Miesięcznik Społeczno-Kulturalny KREATYWNI (dawniej Mutuus) ISSN: 2564-9583
pozytywni-kreatywni-solidarni | positive-creative-solidarity |позитивная-творческая-солидарность 

graficzny identyfikator działu FELIETONY

Zegar / Natalia Grudzień

 Tyk. Tyk. Tyk. Dzisiaj są moje urodziny i jakoś tak zerkam na ludzi, na świat i ich niewielkie pomieszczenia, gdzie wieszają mnie na ścianie albo na ich ręce, gdzie umiejscawiają mnie na niewielkim kawałku sznurka, i jakoś próbuję sobie wyobrazić, kim dla nich jestem. Patrzę z różnych perspektyw i za każdym razem dostrzegam coś innego. Próbuję zrozumieć, co kryje się na zewnątrz, a także co jest wewnątrz. Nie wiem, gdzie dokładnie teraz się znajduje. Poza mną nie ma nikogo. Nie czuję żadnego powiewu wiatru ani głębokiego wdechu i wydechu. Cztery żółte ściany, a w samym rogu ukryty między meblami, jakimiś ramkami i tysiącem starych książek, znajduje się ja. Tyk, tyk, tyk – to jedyne dźwięki, jakie wydaję. Mam myśli, jednak nie umiem użyć głosu. Może użyć to złe słowo. Do dziś nie umiałem.

***

            Spoglądam za okno stojące obok mnie i widzę mieniące się słońce na niebie. Mimo że nie mam ciała, odczuwam gdzieś wewnątrz ciepło pokrywające moją zewnętrzną powłokę. Zdaje się, że napływa do mnie iskra uśmiechu i dzień nagle staje się jaśniejszy. W końcu to są moje urodziny – powtarzam sam do siebie. Dostrzegam jednak z oddali moich przyjaciół. Nie wspomniałem o tym na samym początku, choć chyba powinienem. Na świecie jest dużo więcej postaci z zegarem utkwionym we wnętrzu. Patrzę na drzewo i wiem, że ono też ma wbudowany taki mechanizm. Każda sarna, mysz, mrówka czy róża – one też go posiadają. Zerkam jednak na człowieka. To taka dziwna istota, co myśli, że ma niemal boską władzę, a ona sama nie wie, że w niczym się nie różni ode mnie i od nich wszystkich. Spoglądam jednak głębiej i dostrzegam, jak jeden z tego przedziwnego, a zarazem niezwykle fascynującego dla mnie gatunku, zmierza ku drzewu. Pewnie chce je ściąć, by przerobić na meble albo by mieć czym rozpalić w piecu. Przyzwyczaiłem się do tego widoku. Mężczyzna idzie jednak dalej i w pewnym momencie pada na kolana, klęcząc przy tym drzewie. Nic z tego nie pojmuję. Co się z nim stało? Czy wszystko z nim w porządku? – pytam sam siebie, wierząc, że usłyszy moje myśli. On jednak nie zerka. Jest sznur. Potem pętla. Koniec.

***

            Czuję ból. Ktoś rozrywa moją wskazówkę. Ta pętla i ten człowiek – przez chwilę byłem nieobecny. Tkwiła czarna mgła rozpostarta nad moimi oczami. Teraz znów widzę. Czuję i oglądam. Nie zmieniło się nic. Żółte ściany, okno i pustka – jedyne, co mnie otacza w tej chwili. Przez chwilę zdawało mi się, że byłem nim, a on złamał mnie. Czy można tak łamać wskazówkę swojego zegara? Odejść i zostawić czas nieskończonym?

***

            Widzę swoje odbicie w niewielkim lusterku samochodowym. Dostrzegam tarczę z narysowanymi dookoła liczbami. Obserwuję się tak długo, że nawet nie zauważam, jak nagle uderzam w to samo drzewo. Powoli kończy się czas jednemu, jak i drugiemu. Z samochodu wyłaniają się kolejni ludzie. Jak wiele ich jest w tym świecie! – powtarzam sam do siebie, a potem obserwuję dalszą sytuację. Jest pogotowie, nosze i jęk. W powietrzu unosi się jednak jakaś dodatkowa iskra. „Żyje, on żyje!” – powtarza ktoś, ściskając innych ludzi dookoła siebie. Trwa cisza. Początek.

***

            Poczułem jeszcze ostrzejszy ból niż przedtem. Ten człowiek i nadzieja – przez chwilę byłem nieobecny. Tkwiła tylko czarna mgła rozpostarta nad moimi oczami. Teraz znów widzę. Czuję i oglądam. Nie zmieniło się nic. Żółte ściany, okno i pustka – jedyne, co mnie otacza w tej chwili. Przez chwilę zdawało mi się, że byłem człowiekiem, a on wydarł ze mnie cząstkę i wstawił do siebie. Nastawił zegar od nowa. Czy można tak ustawić zegar od nowa? Czy można mieć drugie życie, jeśli to pierwsze się skończyło? A jeśli tak, to jak to zrobić?

***

            Spoglądam na człowieka i… Widziałem jednego trzymającego nóż. Tyk, tyk, tyk – powoli grająca przeze mnie melodia nic nie pomagała. Krzyczałem, ile sił, jednak ten przeklęty dom zdawał się nie reagować na moje wołanie. On tam… On… Był nóż, krew, drugi człowiek i zegar. Wypadł z ręki. Zatrzymał się czas. Ona nadeszła. Śmierć.

***

            Wówczas wiedziałem, że tak niewiele zostało do końca. Ból był tak silny, że powoli nie wytrzymywałem. Jeszcze tylko chwilę – mówiłem do siebie, próbując się uspokoić. Jeszcze tylko sekundę i będzie po wszystkim – powtarzałem w myślach. To jednak był koniec. Człowiek zabił czas. Człowiek uzurpował sobie mnie, a przecież tak nie można, nie… Tak daleko mi dziś do człowieka – wzdycham, umierając powoli.


Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne - Bez utworów zależnych 4.0 Międzynarodowe.

           

           

Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation