Miesięcznik Społeczno-Kulturalny KREATYWNI (dawniej Mutuus) ISSN: 2564-9583
pozytywni-kreatywni-solidarni | positive-creative-solidarity |позитивная-творческая-солидарность 

Przedział C / Natalia Grudzień

(z inspiracji obrazu Hoppera o tym samym tytule)

 

           

            Kobieta stała pośrodku niczego, tracąc czucie w dłoniach i stopach. Dygotała. Wypełniony wcześniej dzień po skraju słońcem przyniósł teraz falę chłodu. To wszystko przez ucieczkę słońca. Tak bardzo bało się nocy. Księżyca. Innego ułożenia świata, że nawet nie pożegnało się. Schyliło się zza chmury, nie pozostawiając za sobą nawet barwy bursztynu i żurawiny. Rozpostarła się zaś ołowiana barwa, tak jakby ktoś wyjął ołówek z piórnika i zaczął szkicować niebo, kolorując go twardym rysikiem. Dookoła trwał bezgłos. Jedynie wiatr szeleścił, dmuchając we włosy kobiety. Niedługo miał nadjechać pociąg. Kobieta spoglądała w jedną, to w drugą stronę, mając nadzieję, że jeszcze tylko moment i już wyruszy w podróż. Ubrana w cienką sukienkę koloru chabrów, powoli przestała czuć palce u stóp. Miała wrażenie, że zamienia się w kostkę lodu pomimo trwającego na zewnątrz lata. W końcu przestała całkowicie myśleć. Czuć. Skupiała się tylko na tym, aby pocierać ze sobą dwie ręce i dodać sobie choć odrobinę ciepła. Jej odrętwienie przerwał w końcu gwizd.

Pociąg nadjeżdżał. Kobieta odsunęła się. Na jej twarzy wymalował się uśmiech. Z jej ramion spadł zaś bezgłos oraz chłód. W końcu pociąg był tuż przy niej. Wysunęły się przed nią schody. Drzwi się otwarły. Weszła do środka. Wagon dziesiąty, przedział C – spojrzała się na bilet. Spoglądała wzrokiem po krzesłach. Nie mogła znaleźć swojego miejsca. Pociąg natomiast nieustannie czekał, aż w końcu zajmie wybrane przez siebie miejsce. Nie można było czekać tak bezustannie na jedną kobietę. Pociąg był bowiem pusty. Mieszkała w nim tylko cisza gnieżdżąca się pod fotelami i tęsknota unosząca się między przedziałami. Ludzkie ciala przeistoczyły się zapewne w napęczniałe uczucia. Była tylko jedna kobieta ubrana w sztruksową sukienkę. W końcu znalazła przedział C. Usiadła na odpowiednim miejscu. Pociąg wówczas ruszył. Był już lekko zirytowany jej roztargnieniem. W tamtej chwili mógł dać upust swoim emocjom. Kobieta spoglądała wówczas zza okno. Mijało jej życie. Widziała skrawki opowieści z jej historii. A potem rozległo się Nic. Pani w sukience zaczęła dygotać. Nie wiedziała, do końca dlaczego. Wydawało się jej, że niezbyt często widzi się przed sobą całe życie, a potem ukryła wzrok w torbę. Szukała w niej czegoś nerwowo. W końcu wyjęła książkę. Nie patrzyła nawet na tytuł. Zapewne nic ciekawego. Uznała, że to lepsze niż nic. Przewinęła kilka stron. Poczuła zapach wilgoci i starości. Następnie wsiąknęła literami siebie. Jej dusza pokryła się tuszem. A potem zagłębiła się tak bardzo w historię, że nawet nie spostrzegła, że zaczyna się ona od zdania towarzyszącego jej od początku jej narodzin: „Kobieta stała pośrodku niczego, tracąc czucie w dłoniach i stopach”. Brnęła dalej w historię, aż nie wyrwał ją ten sam podmuch wiatru, co wcześniej. Spojrzała się zza okno. Było już całkiem ciemno. Nie widziała niczego. Przerażona tym, że przegapiła swoją stację, schowała książkę, a następnie wybiegła w pośpiechu z przedziału. Skierowała się w stronę drzwi. Włączała nerwowo przycisk otwierający wyjście. Pociąg mimo to nie stawał. W końcu drzwi się otworzyły. Pociąg jednak dalej jechał. Był w ruchu. Kobieta w pośpiechu wybiegła. Upadła o kamień. Poczuła ból w nogach. Krew wiła się strumykiem przez cały teren. Płakała, nie wiedząc, dlaczego

 Pociąg zaś ustał. Sapał przez chwilę. Zmęczył się podróżą. To już koniec. Dojechała do stacji końcowej. Tam znajdował się kraniec. Kobieta odeszła pośrodku niczego, tracąc czucie w dłoniach i stopach. Już nie dygotała. Słońce dopiero wschodziło, a jej pociągu już nie było. 

 

{jumi[*59\|

Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation