Domasława od wczorajszej wizyty wróżki zadręczała się tą zagadką. Nie wiedziała kim albo czym są Eskulapa i Asklepios. Nie kojarzyła tego w żadnym wypadku. Chciała sprawdzić to w Internecie, ale kończyły jej się środki do życia, jakie pozostały po jej matce.
Musiała oszczędzać, a abonament za Internet i Satelitę mogła odpuścić. Miała teraz tylko podstawowe kanały z telewizji naziemnej. Udało jej się przez to obniżyć rachunki o prawie dwie stówy. Oszczędzała też prąd i wodę, ale to nie były teraz jej największe zmartwienia. Była sobota, a ona miała zagwozdkę.
Nie chciała prosić nikogo o pomoc. Wtedy zaczęłyby się pytania o takie dziwne zagadki. Po co jej to? A jak ktoś nie zgadnie, to ją będzie pytać o rozwiązanie, chciała ominąć niepotrzebne pytania.
Jedyne co jej przychodziło do głowy do skorzystanie z publicznej biblioteki. Tam będzie miała ciszę i spokój, aby odnaleźć odpowiedź.
Cienia nie było, więc musiała radzić sobie sama. Mówił coś o kolejnej bestii, którą czuje. Nie wgłębiała się w szczegóły. Nie było jej to potrzebne. Nie pytała się nawet, czy nic jej nie napadnie, jak jego nie będzie. Skoro uważał, że może ją zostawić samą, to oznaczało, że jej aura wróciła do normy.
I miała kilka amuletów, które wcisnęła jej przed wyjściem pani Maria. Nawet Cień przyznał, że są one naprawdę silne. Z łatwością poradziłyby sobie z tym demonem, jaki ją nawiedził kilkanaście dni temu.
Doma powoli widziała też swoje zachowanie w tamtym czasie. Dopiero teraz w swoim zachowaniu widziała coś dziwnego. Była słaba i pozwoliła się opętać. Zachowywała się jak ktoś zupełnie inny. Zapatrzona w swój gniew pozwoliła, aby nią zawładnął. Ale to się już skończyło. Wracała do życia. Powoli, ale idzie dalej.
Wzięła swoją torbę oraz klucze z blatu. Podeszła do drzwi, wyciągnęła rękę i drzwi otworzyły się. Tylko to nie Doma je otworzyła.
– Niespodzianka! – krzyknęli wspólnie Karolina oraz Adam. Dwójka najlepszych przyjaciół Domasławy. Kobieta, aż oniemiała z zaskoczenia. Nie spodziewała się ich wizyty.
– Sorki, że tak bez zapowiedzi – powiedział wesoło Adam, przechodząc obok Domasławy. Wysoki, szczupły mężczyzna skierował się w stronę kuchni. Położył na blacie kilka siatek z zakupami. – Ale jakbyśmy zadzwonili, to byś nas nie wpuściła – dodał, wypakowując przekąski.
– Co? – zapytała z lekkim niedowierzaniem Doma. – Nie zrobiłabym tak – powiedziała kobieta, podchodząc do chłopaka.
– Wiemy, skarbie – oznajmiła szybko Karolina, podchodząc do przyjaciółki. – On się tylko droczy – dodała kobieta i poszła do kuchni.
Dwójka znajomych zajęła się rozpakowywaniem zakupów. Domasławie, mignęło kilka puszek jabłkowego piwa oraz popcorn do mikrofali.
– Na co czekasz? – zawołał Adam, odrywając wzrok od mikrofali. – Wybierałaś się gdzieś? – dodał chłopak, wskazując na torbę Domasławy. A następnie wyjął miski z szafki.
– Teraz już nigdzie – odparła Doma lekko zrezygnowana. Naprawdę chciała pójść do biblioteki i zająć się tą zagadką. Jednak nie miała serca odmawiać swoim przyjaciołom. Mimo wszystko stęskniła się za nimi. Jak z Karoliną widywała się raz w tygodniu, co było naprawdę rzadkie, skoro, wcześniej widywały się codziennie. A z Adamem ostatni raz widziała się chyba przed tym wszystkim. Powinna im to jakoś wynagrodzić. Zagadka może przecież poczekać jeden dzień. Nic się nie stanie. Doma odwiesiła swoją torbę na hak przy drzwiach. – To, co chcecie robić? – zapytała niepewnie kobieta, podchodząc do znajomych, krzątających się w kuchni.
– A jak myślisz? – zapytał ironicznie Adam, wręczając Domasławie świeżą miskę popcornu.
Kobieta mogła poczuć jak zapach soli oraz roztopionego masła. Jakoś nie mogła się powstrzymać. Wzięła kilka gotowych ziaren i zjadła. Uśmiechnęła się do siebie. Tak dawno nie relaksowała się ani nie spędziła leniwego wieczoru. Zawsze coś robiła. Może taka chwila przerwy pomoże jej później zebrać myśli i znaleźć to, czego szuka?
– Cóż… – zaczęła lekko skrępowana Domasława, wpatrując się w miskę popcornu. – Mam już tylko satelitę… – dodała kobieta, biorąc kolejne ziarna.
Adam z powątpieniem na swoją przyjaciółkę, a potem na Karolinę. Była równie zdziwiona co on.
– Nie masz już pieniędzy? – zapytał bezpośrednio Adam, podchodząc do Domasławy zmartwiony.
– Mam! – odparła szybko Domasława. To pytanie ją zdenerwowało. Czy to, że człowiek próbuje zrezygnować z kilku zbędnych rzeczy, aby coś zaoszczędzić to źle? – Po prostu oszczędzam!
– Ale na Netlixsie? – zapytał zrezygnowany Adam, rozkładając ręce. – Jak my… Au! – Nie dane było mu dokończyć swojej wypowiedzi, ponieważ Karolina walnęła go z łokcia z ramię. – Za co to?!
– Za bycie idiotą – odrzekła z przekąsem Karolina, biorąc swoją torbę z ziemi. – Możemy użyć mojego laptopa – dodała, wyjmując go, a następnie skierowała się w stronę kanapy.
– Tylko musisz użyć swojego neta – powiedziała Domasława, kładąc popcorn obok komputera Karo. Kobieta w odpowiedzi kiwnęła głową.
– Serio? – zaczął Adam, niosąc ze sobą tackę z przekąskami i napojami.
Chciał jeszcze coś dodać, ale zamilkł, jak zobaczył mordercze spojrzenie Karoliny. Lubił się droczyć oraz dogryzać dziewczynom. Jednak zdawał sobie sprawę, że czasami lepiej się zamknąć niż przegiąć strunę. To nie było tego warte, a w szczególności, że Karo miała pod ręką miskę. Nie był pewien, czy zdoła się uchylić, nie rozlewając przy tym cennego napoju.
Wolał też nie psuć Domasławie humoru. Ich celem była jego poprawa, a nie pogorszenie. Zwykle jego docinki działały i prowadził całkiem zabawną dyskusję z Domą, jednak dzisiaj coś innego zajmowało jej myśli. Wolał odpuścić i skupić się na czerpaniu przyjemności z maratonu filmów kryminalnych.
…
– Możemy zmienić na coś innego? – zapytał Adam z nadzieją w głosie. Właśnie oglądali jakiś serial kryminalny, popijając piwo. Dziewczyny leżały na kanapie, a Karol rozłożył się w śpiworze na podłodze, obok nich.
– Sam to wybrałeś – odparła Karolina, zerkając na mężczyznę. – Nawet zachwalałeś! – wytykała mu Karo, która miała dość jego narzekania. Przy pierwszym odcinku jeszcze siedział cicho, ale na początku drugiego i trzeciego odgadł zabójcę. Przy czwartym już mu się znudziło.
– A czy to moja wina, że recenzje były przesadzone? – zapytał chłopak, próbując się jakoś wytłumaczyć. – Czy to moja wina, że to jest przewidywalne?
– Jakie przewidywalne? – zawtórowała rozdrażniona Karolina. – Przecież ona nigdy nie powiedziała, że ma bliźniaczkę! – odparła kobieta, nachylając się w stronę Adama.
– Użyli typowego zabiegu. Niby wszystko pasowało do tamtej kobiety, ale ma żelazne alibi – odparł mężczyzna, odwracając się w stronę Karoliny. Oboje mierzyli się wzrokiem. – A potem nagle okazuje się, że ma siostrę bliźniaczkę – dodał chłopak.
– Ale ja nie wiedziałam! – krzyknęła Karolina, równocześnie uderzając chłopaka poduszką. – Nie psuj innym filmu! – Uderzyła go ponownie, jednak za każdym razem udało mu się ją złapać. Za trzecim razem wyrwał Karo poduszkę i jej oddał, śmiejąc się.
Domasławę po części bawiła ta sytuacja, ale tutaj miała rację Karolina. Ją też powoli denerwowało gadulstwo Adama. Nagle Domie przyszło coś do głowy, co mogłoby uciszyć chłopaka.
– Dobra, skoro taki mądry to ja zadam ci zagadkę – zaczęła Domasława, przerywając małą wojnę swoich przyjaciół. Oboje spojrzeli na Domę, wyczekując tego, co powie. – Gdzie Eskulapa spotyka się z Asklepiosem? – dokończyła Doma, rozkładając się na kanapie.
Nie widziała nic złego w tym, że ujawniła zagadkę wróżki postronnym. Może to sprawka alkoholu, ale jakoś nie wiedziała, dlaczego to powiedziała. Musiała przyznać, że trochę szumiało jej w głowie. Nie powinna dać się więcej namówić Karo na domową wiśniówkę. Doma nigdy nie poznała rodzinnego przepisu. Podobno był zapisany w notesie jej matki, ale nikt takiej nie robił.
W szafce zostały jeszcze trzy butelki na specjalne okazje. Jedna z nich nadeszła teraz. Pierwszy raz od odejścia matki Doma była naprawdę szczęśliwa. Rany powoli się zabliźniały, ale powoli dawała sobie szansę na nowe życie. Jednak nie potrafiła przed sobą tego przyznać. Było jeszcze coś, co ją blokowało. Sama odbierała sobie szczęście. Jednak tego dnia pierwszy raz zapomniała, że to nie jej wina.
Mogła czerpać radość ze zwykłego wieczoru z przyjaciółmi. Ta jedna chwila była darem, jednak jak szybko się pojawiła tak samo szybko znikła. Gdy powiedziała przed sobą to pytanie, w jej głowie znowu zaczęły kłębić się myśli. Jakoś powoli opuszczało ją wcześniejsze szczęście.
Podczas jej wewnętrznych przemyśleń Adam próbował rozwikłać zagadkę, a Karolina denerwowała go, im dłużej mu to zajmowało. Jednak chłopak się nie poddawał. Mamrotał coś niezrozumiałego do siebie pod nosem. Wyglądało to trochę dziwnie i niepokojąco. Karo natomiast żartowała, że coś go opętało.
– Szpital! – krzyknął nagle Adam, strasząc swoją gwałtownością dziewczyny. Obydwie podskoczyły, a potem spojrzały po sobie.
– Może jemu naprawdę coś dolega? – zapytała z obawą Karolina, wpatrując się w chłopaka. – Może się struł tą wiśniówką? – dodała, patrząc podejrzliwie na swój napoczęty kieliszek.
– Ej! – krzyknęła Doma, szturchając swoją przyjaciółkę w ramię. Ta w odpowiedzi spojrzała na nią przepraszającym wzrokiem. Potem Domasława zwróciła się w stronę Adama. – A tobie, o co chodzi?
– O tę zagadkę! – zawołał z entuzjazmem chłopak, odwracając się do dziewczyn. – Trochę zbił mnie z tropu ten Asklepios, ale od razu wiedziałem, czym jest Eskulapa. Eskulapa to niejadowity wąż. Największy w Polsce – mówił chłopak, cały czas zamaszyście przy tym, gestykulując. – Jest on powiązany z medycyną – kontynuował Adam, ale gdy zauważył coraz to większą niewiedzę dziewczyn, postanowił uprościć swój wywód najprościej jak mógł. – To ten wąż co jest na znaku każdej apteki i szpitala – Gdy to powiedział dziewczyny, spojrzały na siebie jakby doznały olśnienia. – Serio? – zapytał Adam, rozkładając ręce. Jednak szybko wrócił do dalszych wyjaśnień. – Miałem drobny problem z Asklepiosem. Trochę zajęło mi przypomnienie sobie, kim jest – Chłopak ponownie wrócił do charakterystycznego wymachiwania rękoma, które miało podkreślić wagę jego wypowiedzi. – To grecki bóg medycy – Powiedział chłopak, tak jakby odkrył tajemnicę wszechświata. – Ale tu nie chodzi o niego. A o jego laskę. Dostawali ją lekarze – mówił dalej chłopak. – Jedyne miejsce, gdzie Eskulapa spotyka się z laską Asklepiosa to szpital – powiedział chłopak, uśmiechając się coraz szerzej. – Jednak jestem geniuszem, nie? – zapytał na koniec dziewczyny, prężąc dumnie swoja pierś.
Dziewczyny musiały mu przyznać rację, nawet jeśli było im to w niesmak. Resztę wieczoru spędzili, oglądając komedie. Adam obiecał, że będzie siedzieć cicho, inaczej będzie spał na korytarzu. Przez większość czasu milczał.
Natomiast Domasława zasnęła tego wieczoru z myślą, że będą musieli z Cieniem przeszukać pobliskie szpitale. Będą musieli zacząć od jutra. Jednak, gdy Doma przed zaśnięciem ujrzała kilka puszek piwa, uznała, że lepiej odłożyć do na jutrzejsze popołudnie.