Tryptyk pisadełek/śpiewadełek jak wróble / Janek JK

Drukuj


Zanim zaistniała powszechność internetu i współobecność nieustanna smartfona w dłoni  tęskniło się za ukochaną i wybraną osobą inaczej  niż obecnie...

Poniżej kilka pisadełek / śpiewadełek  z tamtych czasów.

Bywa, że z gitarą w ręku ogrzewamy się nimi przy ognisku lub kominku, nie tylko z okazji Walentynek do dnia dzisiejszego.




1) Za 549 kilometrem... 

Dobranoc Ci powiem.

Już minęła północ

i jakoś tak

mi słono na twarzy,

że mojego dobranoc

nie usłyszy nikt,

choć może w tej chwili

masz dobry sen

i uśmiechasz się

do poduszki,

ale za daleko

by muśnięciem w policzek

powiedzieć Ci dobranoc.

 

Śnij dobry sen,

niech Cię przytuli.




2) Podróżny stukot.... (z g-mol na A-dur)

Pociągami się tłukę do Ciebie

kilometry, kilometry, kilometry...

i kołysze nas stukot i chybot, kołysze...

Tęskno mi do Ciebie.

Jak w kołysce utulony

ciepłą myślą o Tobie

tak się  spieszę, choć pociągi

jak zawsze spóźnione.

Pociągami się tłukę do Ciebie

kilometry, kilometry, kilometry...




3) Razem...

Dziwne są pierwsze chwile

naszych spotkań ze sobą,

gdy już naprzeciw siebie

zawstydzeni jak dzieci.

 

Z nagła rozebrani

do gołego uśmiechu

oboje

i do gołej prawdy o sobie.

Na co dzień

jak kwiaty w chochołach,

a tu nagle sobą,

zażenowani przez moment

powoli wkładamy na siebie

promyki radości,

i czułość i ciepło

a jedno drugiemu z czoła

delikatnie wyciera

ostatnie kropelki lęku.

 

Lubię te nasze spotkania dobre

te same ciągle

a nowe.