Kto pyta, nie błądzi.

Nie bój się pytać i czytać, bo czasami, gdy nas poniesie i nie spytamy, a postanowimy zdać się na intuicję i domysły, narażamy się na… krytykę. Nie zrozumcie mnie źle, krytyka jest nieodłączną częścią tej drogi. Jeżeli jednak istnieje sposób na to, by jej uniknąć, korzystasz z niego. Po prostu – przecież lepiej mniej, niż więcej w tym przypadku.

Z tego właśnie powodu, nim rzucisz w swoim dziele jakimś historycznym faktem, datą, nazwiskiem, zanim zagłębisz się w mitologię grecką, historię egipskich piramid, anatomię człowieka, objawy zatrucia… sprawdź czy aby na pewno masz rację. Moja mama jest pielęgniarką i gdy ogląda czasem filmy i widzi jak aktorzy udzielają pierwszej pomocy, bądź robią zastrzyki, odwraca wzrok i gryzie się w język, by nie komentować. My nie aktorzy, możemy swoją robotę wykonać lepiej i faktycznie wbić igłę tam, gdzie trzeba. Wystarczy się wysilić i pouczyć.

A tylko spróbuj zadowolić czytelnika!

Niegdyś miałam ambicje i sny, w których wszystkim podobały się moje książki, chcieli robić sobie ze mną zdjęcia i (najlepsze!) kupowali egzemplarze na potęgę! I kiedy tak sobie myślałam i marzyłam, siadałam do komputera, pragnąc stworzyć coś, co spodobałoby się moim przyszłym fanom i było tak nieskazitelne, że krytyka nie miałaby żadnej racji na tym osiąść. Wiecie co udało mi się dzięki temu stworzyć?

Jedno wielkie NIC. W tamtym momencie moje pisanie przestało być moje. Stało się niczyje, bo nawet fanów nie było, a gdy pisanie przestaje być nasze to niestety (wyprowadźcie mnie z błędu, jeśli się mylę) przestaje być dobre. Duszy wtedy nie ma, głębi nie ma. Porzuciłam w końcu wszystkie projekty, ambicje i nadzieję. Pisanie porzuciłam, jako że przestało przynosić radość. Dopiero długi, długi czas później, wpadł mi pomysł do głowy, wykiełkował i wiecie co? Napisałam książkę dla siebie. Historię taką, która mi się podoba, z bohaterem, którego kocham. Czy spodoba się czytelnikom, gdy dostaną ją w swoje ręce? Ba, chciałabym. Gdyby jednak stało się inaczej, wezmę to na klatę. Łatwiej, gdy sam z siebie jesteś zadowolony, uwierz mi.

Jestem przekonana, że wystarczy wywodów jak na jeden dzień. A jak z Twoim planem na książkę? Robi się? 


Do następnego!