Nadszedł moment pierwszego wpisu! Nie chcę się rozpisywać, bo wiem, że i tak nikt nie czyta długich wstępów, ale pewnie i tak będzie długo. Pozwólcie, że zacznę od tego, że cieszę się, że Was tu widzę. Bardzo.
Jaką radę dałabym samej sobie na chwilę przed tym jak zaczęłam pisać pierwszą książkę? Małe ma to znaczenie, bo i tak bym wtedy nie posłuchała. Pierwsza powieść, która wyszła spod moich palców była romansem historycznym. Zafascynowana twórczością Jane Austen, nie mogłam stworzyć niczego, co nie byłoby w jakiś sposób z nią związane, taki miałam wówczas fetysz. Ta historia nigdy nie ujrzała światła dziennego, chociaż prawdopodobnie była najlepiej zaplanowana ze wszystkich, och ironio.
Potem była sztuka, zbiór opowiadań i w końcu „Będę czekać całą noc”! Kolejny romans, bo ja jestem bardzo romantyczną dziewczyną. Następnie poczekałam kilka lat i stworzyłam to, nad czym pracuję obecnie, czyli top secret. W każdym razie zmierzam do tego, że kilka sztuk już zrodziłam, w zupełnie bezbolesnym tego słowa znaczeniu, kilka zaczęłam i nigdy nie skończyłam. Z perspektywy czasu patrzę na samą siebie i wiem doskonale, że mogło być mi łatwiej – następnym razem się uda.
Stąd też mój dzisiejszy poradnik dla Was i dla mnie samej. O czym następnym razem będę pamiętać jeszcze zanim zacznę?
Spontaniczność jest dobra – do czasu.
Nie lubię planować kolejnych wydarzeń w książkach czy opowiadaniach. Wierzę, że jak mnie dopadnie wena, jak mi na ramieniu usiądzie i szepnie kilka słów, moje wypociny od razu lepiej wyglądają i nawet z daleka błyszczą się jak złoto. Wena jednakże bywa kapryśna i nie zawsze chce wpadać, gdy się ją woła.
W takich sytuacjach dobrze jest mieć plan zapasowy. Jaki? Ano, jakikolwiek. Jeszcze zanim dobrze zaczniesz, a przynajmniej rozwiniesz akcję, usiądź i zastanów się:
- Co ja właściwie chcę przekazać czytelnikowi? (CEL)
- Gdzie będzie mój bohater i jak będą wyglądać te miejsca? (MIEJSCA AKCJI)
- Co mój bohater będzie musiał zrobić?
- Jak to zrobi?
- Kto będzie jego wrogiem/przyjacielem?
- Gdzie oszukam lub przechytrzę czytelnika?
To i pozostałe rzeczy zaplanuj wcześniej, a unikniesz martwych punktów, w których wydaje się, że nic więcej nie mamy dopowiedzenia.
Bądź dobrym rodzicem.
Zawsze się śmieję, że bohaterowie przeze mnie stworzeni to moje dzieci, a z dziećmi tak bywa, że do któregoś z kolei roku życia osobą, która najlepiej je zna jest ich rodzic. Matki wiedzą, dlaczego bobas płacze, ojcowie wiedzą, co robić, by w końcu dziecię przestało marudzić i zjadło papkę ze słoika. Ty też stajesz się rodzicem, tyle że rzadko masz do czynienia z maluchem. Dorosłego bohatera też musisz znać na wylot i to najlepiej jeszcze zanim przeskoczy większość kart Twojego dzieła. Zastanów się nie tylko nad imieniem i wyglądem, ale też nad tym, czego będziesz od niego oczekiwał i jaki ma charakter.
Nie zachowuj się jak ci rodzice, którzy dziecko zrzucają na dalszy plan i nie wiedzą nawet gdzie jest, gdy go nie ma. Ty masz wiedzieć wszystko, nawet to, jakiego płynu do higieny intymnej używa – im wcześniej, tym lepiej.
Herkulesowi droga nie straszna – a Tobie?
Cokolwiek planujesz dla swojego literackiego dziecka, zapewne będzie musiało pokonać jakąś drogę – czy to dosłowną, czy metaforyczną. Niezależnie od tego, jaki typ przygody wybierzesz, zaplanuj ją z wyprzedzeniem, a przynajmniej skuś się i przygotuj ogólny zarys. Poza samą drogą, skup się na jej przystankach i już wcześniej postanów jak będą wyglądać miejsca, w których Twój bohater się znajdzie. Nie musisz silić się od razu na szczegóły, ważna jest wizja.
Kto pyta, nie błądzi.
Nie bój się pytać i czytać, bo czasami, gdy nas poniesie i nie spytamy, a postanowimy zdać się na intuicję i domysły, narażamy się na… krytykę. Nie zrozumcie mnie źle, krytyka jest nieodłączną częścią tej drogi. Jeżeli jednak istnieje sposób na to, by jej uniknąć, korzystasz z niego. Po prostu – przecież lepiej mniej, niż więcej w tym przypadku.
Z tego właśnie powodu, nim rzucisz w swoim dziele jakimś historycznym faktem, datą, nazwiskiem, zanim zagłębisz się w mitologię grecką, historię egipskich piramid, anatomię człowieka, objawy zatrucia… sprawdź czy aby na pewno masz rację. Moja mama jest pielęgniarką i gdy ogląda czasem filmy i widzi jak aktorzy udzielają pierwszej pomocy, bądź robią zastrzyki, odwraca wzrok i gryzie się w język, by nie komentować. My nie aktorzy, możemy swoją robotę wykonać lepiej i faktycznie wbić igłę tam, gdzie trzeba. Wystarczy się wysilić i pouczyć.
A tylko spróbuj zadowolić czytelnika!
Niegdyś miałam ambicje i sny, w których wszystkim podobały się moje książki, chcieli robić sobie ze mną zdjęcia i (najlepsze!) kupowali egzemplarze na potęgę! I kiedy tak sobie myślałam i marzyłam, siadałam do komputera, pragnąc stworzyć coś, co spodobałoby się moim przyszłym fanom i było tak nieskazitelne, że krytyka nie miałaby żadnej racji na tym osiąść. Wiecie co udało mi się dzięki temu stworzyć?
Jedno wielkie NIC. W tamtym momencie moje pisanie przestało być moje. Stało się niczyje, bo nawet fanów nie było, a gdy pisanie przestaje być nasze to niestety (wyprowadźcie mnie z błędu, jeśli się mylę) przestaje być dobre. Duszy wtedy nie ma, głębi nie ma. Porzuciłam w końcu wszystkie projekty, ambicje i nadzieję. Pisanie porzuciłam, jako że przestało przynosić radość. Dopiero długi, długi czas później, wpadł mi pomysł do głowy, wykiełkował i wiecie co? Napisałam książkę dla siebie. Historię taką, która mi się podoba, z bohaterem, którego kocham. Czy spodoba się czytelnikom, gdy dostaną ją w swoje ręce? Ba, chciałabym. Gdyby jednak stało się inaczej, wezmę to na klatę. Łatwiej, gdy sam z siebie jesteś zadowolony, uwierz mi.
Jestem przekonana, że wystarczy wywodów jak na jeden dzień. A jak z Twoim planem na książkę? Robi się?
Do następnego!
5 rzeczy jakie musisz zrobic zanim zaczniesz pisać książkę by Justyna Luszyńska is licensed under a Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe License.
W oparciu o utwór dostępny pod adresem http://pisadlo.pl/110-2/poradnik-pisarski/