Bożonarodzeniowy felieton / Maria Prochownik

Drukuj

 

 

 

Wokoło cicho i biało. Delikatna łuna księżycowego światła wlewa się z lekka przez odsłonięte, małe okienko na poddaszu, gdzie wśród brudu i porozrzucanych śmieci ktoś dygoce z zimna. Głowę ma schowaną między kolanami, wydaje się bezsilnie opadłą. Złociste włosy rozsypane w nieładzie niczym kłosy późnego zboża poniszczonego przez nocną burzę. Usta posiniałe, zaciśnięte do granicy wytrzymałości. Postura wydaje się wątła, trochę niezdrowa, z szczególnie wychudzonymi nogami.

 

Kiedy tak na Ciebie patrzę, Dzisiejszy Człowieku, nie pragnę przyjść do Ciebie w żaden inny sposób – tylko jako to maleństwo, nie potrafię pamiętać, jak wiele razy nie wierzyłeś, jak wiele razy uważałeś, że Ziemię zbyt małą uczyniłem, by zmieściło się na niej Twoje rozbuchane ego, jak wiele razy liczyłeś krzywdy zamiast je z miłością darować. Wyciągam do Ciebie tylko bezbronne rączki, tak kruche, że możesz z nimi zrobić co tyko chcesz.

Dzisiejszy Człowieku, patrzę, jak wiele niesiesz na swoich ramionach, jak często świat, który miał Ci służyć, obciąża Cię ponad siły. Tak chciałbym w ten szczególny czas, żeby moje dziecinne ręce spotkały wreszcie Twoje spracowane dłonie. Chcę widzieć każdą bruzdę, którą pozostawiła Ci Twoja ciężka, codzienna praca, chcę widzieć każde skaleczenie, którego nabawiłeś się, gdy stawałeś w obronie tego, co dla Ciebie ważne. Nie czekam na nieskazitelne dłonie... pragnę tych, na których widać, że budowałeś relacje, że burzyłeś mury, że zdobywałeś szczyty swojego życia i wygrzebywałeś się z jaskiń. Takiego dotyku pragnę.

 Dzisiejszy Człowieku, czuję, jak bardzo pragniesz akceptacji, miłości i zrozumienia. Dochodzi do mnie każde drżenie Twojego serca, ilekroć jesteś z bliskim Ci człowiekiem. Tak bardzo raduje się moje serce z Waszej ludzkiej miłości. Tyle w niej trudu, niepowodzeń i zawodu, a jednak potraficie  brać najgęstszy muł i szukać w nim złota. Powiem w sekrecie, że wczorajszego ranka widziałem całe armie aniołów przed Twoim domem; wszystkie klęczały w niemym zachwycie nad... rodziną.

 Dzisiejszy Człowieku, nie chcę byś czuł się mną skrępowany lub zawstydzony, dlatego jeśli chcesz, przycupnij przy mnie choć na chwilę, zajrzyj w swoje serce. To tam jest Betlejem i tam jest miłość, z której możesz czerpać, tam znajdziesz spokój i wyciszenie.