Hejtowi o nauczycielach w odpowiedzi.

Drukuj

Podmiotem edukacji nie jest szkoła, a celem nie jest realizacja sztywnych, urzędowych podstaw programowych 

Podmiotem edukacji są nasze dzieci / uczniowie a celem jest ich pelny rozwój dla jutra a nie dla wczorajszych szablonów.


Tekst nauczycielki znaleziony na Facebooku wielokrotnie lajkowany i przez innych publikowany. Publikujemy go za zgodą autorki
(uwaga redakcji)


Drodzy Znajomi, szanowni Nieznajomi, 
przepraszam, ale muszę to napisać. 


Każdy z nas - ja też - spotkał na swojej drodze nauczycieli fatalnych, wypalonych albo takich, którzy znaleźli się w szkole przypadkowo. 


Każdy z nas - ja też - spotkał też nauczycieli - Mistrzów, pełnych pasji i zaangażowania, potrafiących zachwycać.

Wiedzcie proszę, że my wszyscy - i ci mniej dobrzy i ci starający się i ci wybitni - czytamy to, co o nas piszecie, słuchamy komentarzy radiowych, telewizyjnych i tych w kolejce do kasy, w supermarkecie, u fryzjera, w autobusie. 


Wiecie, co słyszę (nie tylko w związku ze strajkiem, ale teraz z większą jeszcze intensywnością)?

Że jestem nieukiem, że nie umiem uczyć, że mogłam wybrać inny zawód, że mogę odejść do marketu, że nie wiem, co to ciężka praca, że mi się w dupie poprzewracało, że nie zasługuję na szacunek, że jestem egoistką i sadystką (no bo cały czas stresuję uczniów), że jestem leniem i jeszcze wiele innych inwektyw.

Wiecie, że podobne komunikaty słyszy (czyta, ogląda) też ten nauczyciel, którego lubiliście, który tak wiele Was nauczył? 

Nie, nie będę Was przekonywać, że jest inaczej. Przecież wszyscy w Polsce znają się na edukacji.

No prawie wszyscy, poza nauczycielami oczywiście.

Mam do Was, jedną tylko prośbę.
Mówiąc (pisząc) o nauczycielach pomyślcie o konkretnych osobach, które spotkaliście na swojej drodze - o pani Oli, Ani, Magdzie, panu Wojtku, Andrzeju, o mnie...

I jeszcze jedno...
DZIĘKUJĘ tym z Was, którzy rozumieją, którzy nie wierzą we wszystko, co mówią media, którzy dali (w ostatnich dniach, ale nie tylko) dowody życzliwości.

I przepraszam.
Mam dość.
Milknę więc, bo więcej nie udźwignę.
Robię swoje.