Miesięcznik Społeczno-Kulturalny KREATYWNI (dawniej Mutuus) ISSN: 2564-9583
pozytywni-kreatywni-solidarni | positive-creative-solidarity |позитивная-творческая-солидарность 

Dziadek / Natalia Grudzień

 

Utknęłam. Nie wiem, jak to się stało. Działałam według planu i wydaje mi się, że nie zrobiłam żadnej omyłki. Kiedy jednak patrzę na dół, czuję strach. Mogłam tego nie robić. Mogłam tam nie… Boję się, co się stanie, gdy spadnie deszcz albo gdy nastanie burza. Nie wiem, ile czasu minęło i jak mam to obliczyć. Zdaje mi się, że jestem tutaj kilka tygodni, choć wiem, że słońce nie zaszło ani razu, a przestrzeń dookoła mnie dalej jest przyobleczona porannym słońcem. Myślałam, by spaść, choć nie wiem, czy przeżyłabym ten upadek. Chmura, bo to właśnie na niej się znajduje, przesuwa się trochę w bok, raz w jedną, to w drugą stronę i notorycznie zmienia kształt, tak że w pewnym momencie sama nie jestem pewna, czy aby na pewno znajduje się w tym samym miejscu.

***

  Próbowałam drapać się na inne chmury, tak jak było to pokazane w bajkach. Nie wychodziło mi jednak. Ilekroć próbowałam dotknąć dłonią skrawka jednej chmury, by móc się na niej przytrzymać i pójść dalej, to...

 

***

Wstałam, słysząc krople deszczu dudniące o parapet. Byłam u babci. Trwały wakacje i akurat to dzisiaj musiało się rozpadać. Babcia obiecała mi, że pójdziemy na spacer, że chce trochę odpocząć i wtedy mi wszystko wyjaśni. Miała mi opowiedzieć o dziadku. Od kilku dni leżał na kanapie, nie mogąc wstać. Przywitał się ze mną, jednak nie miał nawet siły uścisnąć mi dłoni. Uśmiechnęłam się do niego, a babcia niemal płakała.

***

Tamtego dnia nie powiedział nic. Milczał, jakby się obraził. Nie otworzył też oczu – być może nie chciał nawet nas widzieć, a potem odszedł - tak przynajmniej powiedziała mi babcia.

***

— Co to znaczy odejść? – zapytałam ją po chwili, patrząc się głęboko w jej oczy. Widziałam, że odwraca wzrok i trochę się wycofuje. Gdyby tylko była tutaj mama, zapewne zawołałaby ją, jednak teraz była zbyt daleko. Przez dłuższy czas milczała, nie odpowiadając na moje pytanie, a potem widziałam, jak zalała się łzami. Nie wiedziałam, co zrobić.

— Nie chciałam babciu, przepraszam – powiedziałam, przytulając ją z całej mojej siły, tak jak ona tuliła mnie, kiedy z moich oczu spływały krople smutku.

—  To nie twoja moja wina Alu – powiedziała do mnie po chwili – Odejść znaczy nie móc być tutaj na świecie, nie móc dotknąć gołymi stopami piasku, nie móc użyć głosu, by coś wykrzyczeć lub wyszeptać, nie móc tańczyć ani śmiać się, nie móc otworzyć oczu. Ktoś, kto odchodzi z tego świata, wspina się do góry po wielkich schodach z chmur do nieba i przechodzi do innego miejsca.

—  a jakie jest to miejsce?

— Nie wiem skarbie, to tylko zależy od Ciebie.

— Ode mnie? – zapytałam, na co babcia kiwnęła potwierdzająco głową, ocierając swoje łzy – To gdzie jest dziadek?

   Zamyśliła się na chwilę. Potem przytuliła mnie jeszcze mocniej i wskazała ręką niebo.

— Jest gdzieś w tych chmurach kochanie. Macha mi i Tobie.

—  Nie widzę go babciu – odparłam

—  On nie jest pod taką postacią jak kiedyś, to dlatego – uśmiechnęła się przez łzy – Jednak dalej tam jest.

— Kiedyś wróci babciu? – zapytałam, zerkając na nią

—  Chyba my musimy pójść do niego – rzekła– Ale dość tych pytań. Obiad sam się nie zrobi.

—  Ale…

—  Porozmawiamy później, jak przyjedzie mama – powiedziała, udając się do kuchni, gdzie modliła się, gotowała i czekała na kogoś, kogo nie...

     I znowu chciała, żeby to mama mi wszystko wyjaśniła. Pragnęłam jednak, żeby to babcia powiedziała mi cokolwiek. Tego dnia wydusiłam z niej zbyt wiele słów.

***

Ja tak dłużej nie mogłam. Widziałam ukradkiem, jak babcia płacze. Czułam, że wymusza tylko swój uśmiech do mnie i że je coraz mniej. Pomyślałam, że to może ja jestem jej cierpieniem, a potem stwierdziłam, że muszę jej pomóc. Niekiedy słyszałam modlitwy babci dobiegające aż do salonu, w których prosiła Boga, o to, by pomógł jej po „odejściu" dziadka. Bóg jednak nie pomagał, nie przychodził, chociaż babcia czekała. To dlatego postanowiłam pomóc babci i zastąpić tego pana, do którego babcia się tak modli. Nie rozumiałam, dlaczego nie przychodzi i nie rozpogadza twarzy mojej babci, dlaczego nie zaraża ją uśmiechem, i...

***

Wstałam nocą, kiedy babcia spała, przytrzymując w rękach różaniec. Chyba usnęła, odliczając kolejne dziesiątki. Przemknęłam przez jej kolana, a potem chodząc na palcach, dotarłam pod drzwi. Modliłam się w duchu, by nie zaskrzypiały, jednak one chyba nie do końca zrozumiały moją prośbę i skrzypnęły jeszcze zanim rozchyliły się na wskroś. Przecisnęłam się przez niewielką szparkę, a potem zamknęłam je. Poczułam strach. Nie wychodziłam tak daleko sama. Nie wiedziałam też, jak dostanę się tak wysoko. Mówiłam jednak sama do siebie w swoich myślach, że podołam temu i dlatego wziąwszy bluzę oraz ubrawszy buty, wyszłam.

***

Niebo przywdziało gwiezdną szatę, która oświetlała drogę swym blaskiem. Chmury rozmyły się, stwarzając jednolite tło. Nie minęła długa chwila, gdy księżyc zamienił się miejscem ze słońcem i tak powoli budził się ranek. Pierwsze chmury na niebie przypominały niedźwiadki, które nie były w niczym podobne do dziadka. Nie widziałam też jego na chmurze. Nie czułam go w powietrzu. Myślałam, że przyjdzie, że będzie wiedział...

***

Babcia mówiła, że jest on na którejś chmurze i nas obserwuje. Być może nie było widać go, gdyż byłam za daleko, gdyż...

***

Wspięłam się na jedno z najwyższych drzew w naszej wiosce. Babcia nie pozwalała mi na nie wchodzić, mówiąc, że jak spadnę, to się zabiję. Nie do końca jej wierzyłam. Uznałam, że za bardzo się boi wszystkiego - podobnie jak mama, która dałaby mi karę, gdyby tylko zauważyła mnie na tej wielkiej gałęzi. Starałam się nie myśleć o wysokości i obserwowałam świat chmur, w którym teraz mieszkał dziadek.

***

Wspinając się po niebie, sama nie wiem, jak tego dokonałam. W pewnym momencie poczułam, że powietrze staje się coraz gęstsze, aż w końcu kondensuje się tak mocno, że jestem w stanie po nim się poruszać. To były schody zbudowane z chmur. Szłam więc prosto i sięgałam jednej z nich, by usiąść. Nie widziałam też nikogo. Chmura była miękka, delikatna. Potem wstałam i szukałam dziadka. I do teraz szukam go i nie mogę go znaleźć.

***

Czuję, że go tu nie ma, choć wciąż wierzę, choć mam odrobinę...

***

— Dziadku, gdzie jesteś? – pytam w końcu, jednak nie dostaję odpowiedzi

***

— Dziadku, ja przepraszam, jeśli cię czymś obraziłam – mówię – ja wiem, że tutaj jesteś. Prosze cię przyjdź, proszę, proszę.

 

***

I wtedy go widzę. Jest ubrany w zielony sweter, który uszyła mu babcia i śmieje się z daleka, wspinając się po schodach z chmur, którymi wcześniej mnie prowadził. Chce mnie uściskać i dotknąć, jednak coś nie pozwala mu tego zrobić. Posuwa się coraz dalej, aż w końcu słyszę tylko: Ala!

***

To była mama. Krzyczała, że babcia się o mnie martwiła, że...

 — Dlaczego tam poszłaś Alu? – zapytała się mnie po chwili

— Chciałam przynieść babci dziadka i... – powiedziałam, roniąc łzy – Chciałam, by była szczęśliwa, by.... – próbowałam dokończyć po chwili, jednak mama uścisnęła mnie mocno i pozwoliła wypłakać mi się na jej barku. Zostawiłam jej wielką, mokrą plamę od łez.

***

Tamtej nocy dziadek spojrzał na mnie z nieba, uśmiechając się. Widziałam też uśmiech babci. Był tutaj, był z nami, był..

***

— Dziękuję Ci dziadku… Dziękuję, że jesteś – szepnęłam i położyłam się do łóżka, przytulając babcię.

 

Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation