blog miesięcznika

Starsze wpisy bloga naszego miesięcznika znajdują się pod adresem: http://mutuus.e-kreatywni.eu/index.php/blog-miesiecznika-2017-02-do-2018-03 (trwają prace nad integracją obu blogów)

Zdarza się i tak... / Alex Sieklucki

Mętlik w głowie to tak cholernie frustrujące uczucie. Chcemy wiedzieć wszystko dokładnie, a gdy tak się nie dzieje - szalejemy. Nasze myśli przechodzą kłótnie same ze sobą, tworząc przy tym burzę negatywnych emocji. Nie wiemy co mamy ze sobą zrobić i jak to pogodzić, więc żyjemy w głupiej niewiedzy, próbując ją rozwiązać. Znajome uczucie, prawda?
Gabriel usłyszawszy głos Theodosi wyrwał się z przemyśleń i zerknął na jej twarz. Ciemne włosy opadały na oczy, delikatnie zasłaniając jej pole widzenia. Wiatr momentami je zwiewał, ale co się dziwić, w końcu był wczesny wieczór.
Zamrugał kilka razy i lekko przychylił głowę na znak, że nie kontaktował. Dziewczyna odpowiedziała uśmiechem i pokręciła lekko głową, że to było mało ważne. Gabriel sam nie wiedział co bardziej go zamyśliło - piękny widok nieba - czy może piękność Teodozji? Zagryzł mimowolnie wargę i zaczął stukać palcami o ekran telefonu. Trochę zimno mu się robiło, przez co przeszedł go lekki dreszcz, a ciało delikatnie zadrżało.

— Nie jest ci zimno? — Teo, widząc drżenie chłopaka, od razu pomyślała o chłodzie.
— Jest okej — wzruszył ramionami i pochylił się delikatnie do tyłu, podpierając ciało dłońmi na wilgotnej trawie. Głowę skierował ku górze, by przyjrzeć się gwieździstemu niebu. Kochał późną jesień za to, że tak szybko mógł zobaczyć konstelacje — a tobie?
— Jak ma być mi zimno, skoro obok siedzi taki ktoś jak Ty? — odgarnęła włosy za ucho z mimowolnym uśmiechem.
Gabriel zaśmiał się delikatne, a jego wzrok ponownie powędrował na twarz dziewczyny. Czy ona próbowała go zawstydzić? Zapewne. To było...urocze. Polubił to, jak dziewczyna się do niego zwracała. Delikatnie, ale jednocześnie szczerze. Ciągnęło go do tego.

— Uważaj, bo zrobię się czerwony — ukazał rząd białych zębów. Jakoś nie przepadł za swoim uśmiechem, ale przy Teodosi był w stanie go zaakceptować, a nawet zgodzić się ze stwierdzeniem, że jest słodki.
Czy to nie dziwne, że jedna osoba potrafi zmienić nasze nastawienie? Widzimy ją i z automatu zaczynamy myśleć....bardziej pozytywnie. Wystarczy jeden uśmiech, dotyk, spojrzenie, a nasze myśli zaczynają wariować. Potrafimy zmienić zdanie o samym sobie czy innych. Zaczynamy się akceptować, a tego Gabriel potrzebował. Akceptacji, bliskości. Cieszył się z każdego dotyku ze strony Teodozji, jakby miał być tym ostatnim. To, co dziewczyna z nim robiła...nie mógł tego pojąć. Głupie motylki w brzuchu na sam widok jej uśmiechu i jakiejkolwiek bliskości. Każda wymiana spojrzenia i nieśmiałe przywitanie się. Cholera, znowu się zamyślił.

Poczuł jak Theo swoim kciukiem zaczęła kreślić wzorki na jego dłoni. Przyjemne. Ponownie spojrzał na jej twarz, a następnie w oczy, które były skierowane na wcześniej wspomnianą rękę. Czyżby ona też się zamyśliła? Jej oczy potrafiły doprowadzić go do szaleństwa, jakby mógł - nie odrywał by od nich wzroku. Piękne, dodawały delikatności i niewinności. Zakochał się w nich i otwarcie mógł to przyznać. Gabriel nigdy wcześniej nie spotkał oczu, które spoglądały na niego w taki sposób. Czuły, ale jednocześnie pełne pożądania. Radosne, jednak pełne smutku.
Chłopak wiedział, że Teo nie jest zbyt optymistyczna, chociaż sprawia takie wrażenie. Uśmiech - ten piękny uśmiech - bólu i rozgoryczenia starych dziei. Mógłby zrobić wszystko, żeby to zniknęło, żeby była w pełni szczęśliwa. Może uchylić jej nieba, jeśli sam musiałby cierpieć. Zrobił by wszystko, by zobaczył przez dłuższy czas szczery uśmiech i łzy szczęścia, nie smutku. Serce za każdym razem mu się krajało, jak widział słone łzy na policzkach Teodozji, a on nie mógł nic zrobić. Chciał, jednak nie zawsze potrafił. Wolał też nie denerwować dziewczyny swoją ciągłą obecnością i zwracaniem uwagi na najmniejsze szczegóły. To nie jego wina, po prostu się martwił i chciał dla niej jak najlepiej. Czasem udawał, że nic nie widzi, ale on widział dosłownie wszystko. Każdy smutny uśmiech, pojedyncza łzę czy najmniejsze zwątpienie w oczach.

— Hm? — potargał włosy dziewczyny, unosząc pytając jedną brew. Zastanawiało go o czym tak ciągle myśli.
— Nic...masz ładne dłonie —mruknęła pod nosem, gładząc kciukiem wierzch dłoni chłopaka, na co ten odpowiedział tylko uśmiechem. Po chwili namysłu zdjęła pierścionek z jego serdecznego palca i nałożyła na swój, dyskretnie spoglądając na towarzysza.
— Mogłaś mówić, to bym dał ci go wcześniej.
Pokiwała głowa i ponownie się uśmiechnęła. Chłopak pokochał ten uśmiech, jego kąciku ust automatycznie się unosząc widząc go.

Ponownie podniósł głowę ku niebu i przymknął na chwilę oczy
— Czy to nie dziwne, że tak wiele ludzi porównuje się do gwiazd? —zapytał nagle, nie oczekując odpowiedzi — mam na myśli...gwiazdy ukazują się tylko przy czystym niebie. Świecą własnym światłem, który jest teoretycznie ich powodem istnienia. Każda ma ten powód do świecenia, to tak jak my. Gdy jest pochmurno - nie widać ich - to dla nas pasmo porażek, niepowodzeń. Jedna gdy coś nam wychodzi - te chmury znikają.

Im mniej chmur, tym gwiazda bardziej widoczna.
Teodozja uważnie wysłuchiwała Gabriela, na przemian zerkając na jego twarz i niebo, nie chciała mu przerywać. Doskonale wiedziała, że woli takie przemyślenia zachować dla siebie. Lubiła, gdy mówił, nieważne czy z sensem, czy na temat, na który nie wiedziała nic. Uwielbiała go słuchać
— To trochę głupie...te gwiazdy to może być każdy z nas. Świecą, gdy tego potrzebujemy. Potrzebujemy tej nadziei, że mimo tak beznadziejnej sytuacji może być lepiej...— zerknął na dziewczynę z cichym westchnieniem. Odwzajemniła spojrzenie, unosząc delikatnie brwi.
— Spójrz na te gwiazdy w nocy. Bez powodu. Gdy poczujesz smutek, tęsknotę, złość, radość...cokolwiek. Każda z gwiazd ma powód do bycia, dokładnie jak my. Wiesz co jest moim powodem? — jego ton zdawał się spokojny, jednak jednocześnie nerwowy.
— Co takiego, Piękny? — potargała jego włosy, oczekując odpowiedzi.
Otworzył usta, żeby powiedzieć cokolwiek, ale zrezygnował w ostatniej chwili. Machnął tylko ręką na znak, że już nieważne. Matko, po co zaczynał, skoro nie wyznał tego, co czuł od dawna. Złapał po prostu dłoń dziewczyny i splótł ich palce , odwracając wzrok. Wydobył z siebie westchnienie, po chwili śmiejąc się pod nosem. Nałożył kaptur na głowie, pociągnął za sznurki bluzy i po prostu położył się na trawie. Dziewczyna delikatnie zdezorientowana uniosła brwi i spojrzała na jego zakryta w tamtym momencie twarz.
— Co takiego? — spytała z nadzieją, że chłopak nie zostawi tematu. Nikt z nas nie przepada za niedokończonymi tematami i historiami.
— Już nic, to głupie, nieważne — odpowiedział, jednocześnie odsłaniając twarz.
— Gabriel — szturchnęła jego ramię, pokazując tym że żąda odpowiedzi.
— Tak mam na imię — podniósł się delikatnie tak, że podpierał ciało na przedramionach.
— Wiem, jest piękne. Zresztą, jak cały ty — wzruszyła ramionami, przyglądając się dokładnie twarzy przyjaciela. Delikatne rysy, mały nosek i urocze policzki. Często przyłapywała się na tym, że nie mogła oderwać od niego wzroku, jakby był jakimś arcydziełem. Dla niej był.
— Gabiiiiiś — przedłużyła "i", żeby przekonać nastolatka do dokończenia wątku.
— Po prostu... — po chwili namysłu podniósł się do pozycji siedzącej — nigdy wcześniej nikt nie zwracał na mnie uwagi, nie pokazywał tego, że coś dla niego liczę, czy że jestem ważny. To jest dla mnie nowość, od kiedy mam Ciebie — zagryzł nerwowo wargę, spoglądając przed siebie. Emocje powoli zaczęły na niego napierać, a jej mógł powiedzieć dosłownie wszystko. I to zamierzał zrobić.

— Nie wiem...przy tobie...czuję się inaczej. Jakbym w końcu zaczął być stuprocentowo sobą, nie muszę udawać kogoś, kim nie jestem. Każdy oczekiwał ode mnie perfekcji, zmieniał mnie na siłę, żeby potem zostawić, jak mu się znudzę. Ale ty tego nie robisz...dziękuję.
— Nie masz za co, Piękny — położyła dłoń na jego policzku, spoglądając w oczy.
Każde takie spojrzenie było dla nich jak minuty godziny, a to było tylko kilka sekund. Oboje mogliby już tak zostać i się nie odzywać, zachowując tylko kontakt wzrokowy. Czasem zwykłe spojrzenie potrafi powiedzieć więcej niż słowa, które często są puste i fałszywe. Oczy zdradzają najwięcej, bo ich nie można oszukać. Może to dlatego spora część osób unika pokazywania ich? Boją się, że ich maska już nie działa na innych, a smutek i złość zaczną wychodzić na zewnątrz. Emocje to tak poplątana sprawa.
Nie zauważyli nawet kiedy przerwa między nimi zaczęła się zmniejszać z każdą sekundą, co jakoś specjalnie im nie przeszkadzało. Gabriel, zauważając ten fakt, zerknął na usta dziewczyny, wracając do jej oczu. Nie chciał pokazać, że od dłuższego czasu miał cholerna ochotę zasmakowania jej ust i wyznania tego, co czuje. Bał się, że popsuje wszystko, a nie chciał niszczyć ich relacji, za bardzo się przywiązał. Jakakolwiek bliskość działała na obu nastolatków pozytywnie. Gdy tylko Teo znikała, Gabriel przestawał czuć się pewnie. Przy niej mógł być sobą, nie musiał udawać kogoś innego, był szczery. Miał pewność, że dziewczyna go nie okłamie, choćby miało to być "lepszym wyjściem". Po prostu się zakochał. Zakochał się w jej uśmiechu, oczach, głosie, charakterze. Łapaniu za rękę, czułych gestach, nieśmiałych uśmiechach, pojedynczych kontaktach wzrokowych, kończących się rumiencami na twarzy. Kocham to. Kochał ją.
Nim się obejrzał poczuł ciepło ust Teodozji na swoich, a jego serce nagle przyspieszyło. Czuł, jak każdy motyl w brzuchu zaczął swój lot, skrzydłami zahaczając o skórę. Przymknął odruchowo oczy, a jego dłonie wylądowały na jej talii. To uczucie...chwila trwała dla niego niczym wieczność, ale w rzeczywistości było to kilka sekund, po czym dziewczyna zwiększyła przestrzeń między nimi. Chłopak czuł na twarzy ciepło, przez co założył kaptur na głowę, pociągnął za sznurki i je zawiązał, co oczywiście nie uszło uwadze Teodozji. Zareagowała cichym śmiechem, chwilę później przytulając się do klatki piersiowej chłopaka.

Zaciągnęła się jego zapachem, co pomogło jej się rozluźnić, a stres przed pocałowaniem go zniknął.
— Dziękuję... — szepnął Gabriel, przenosząc dłoń na plecy przyjaciółki. P r z y j a c i ó ł k a. Chciał czegoś więcej niż tylko przyjaźń, nie mógł tak tego zostawić. Miał idealny moment na to, żeby to wykorzystać. Zbierał się w sobie od dłuższego czasu i obiecał sobie, że to zrobi
— Boże, kocham Cię — usłyszał szept.

graficzny identyfikator działu FELIETONY

Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation