blog miesięcznika

Starsze wpisy bloga naszego miesięcznika znajdują się pod adresem: http://mutuus.e-kreatywni.eu/index.php/blog-miesiecznika-2017-02-do-2018-03 (trwają prace nad integracją obu blogów)

Troszkę prywaty - góry w naszym miesięczniku muszą być / JanekJK

logotyp działu GÓRY w miesięcznikuAwatar autora: Janka Jackowicz-Korczyńskieg

(felieton opatrzę archiwalnymi fotkami- muszę je najpierw wygrzebać z archiwalnych zasobów)

W Tatrach zakochany jestem  ,,po uszy''  - tęsknię za nimi nieustannie.

Tatrami zachwyciłem się pierwszy raz w wieku 16 lat. Wtedy latem mając namiot rozbity grzecznościowo u cudownej starszej pani ZOSI Oprochowskiej przy Bulwarach Słowackiego (obecnie jest tam dom zakonny Sióstr Franciszkanek), razem dwoma rówieśnikami, spenetrowałem większość dostępnych szlaków turystycznych. Swoją drogą do dzisiaj się nie mogę nadziwić jak wielkie do mnie zaufanie mieli rodzice, że nas wypuścili samych na taką eskapadę. Przecież mój tato świetnie znał Tatry i wiedział o trudnościach na jakie mogliśmy napotkać. Po wielu latach, kiedy moje nastoletnie córeczki buszowały samotnie po Orlej Perci wiem jaki sam czułem niepokój, chociaż byłem z nich bardzo dumny.

Od czasu mojej pierwszej wypraw tatrzańskiej tylko narastało zafascynowanie górami. Mój starszy o 6 lat brat Jacek (Beskidzka Grupa GOPR) zabierał mnie często jako ,,maskotkę'' na studencie obozy narciarskie i wspinaczkowe. (Moje pierwsze wspinaczki skałkowe w Dolince Kobylańskiej asekurowane były jeszcze za pomocą liny sizalowej, dopiero później udało się zdobyć przywiezioną z Austrii linę nylonową. To były czasy).
Pamiętam, jak w tamtych czasach pociłem się z emocji w łóżku, studiując do poduszki tom po tomie wspinaczkowy Przewodnik Paryskiego.


Potem już zawsze były Tatry, ich eksploracja letnia i zimowa, wspinaczka. Cieszę się, że udało mi się wprowadzić w Tatry i zachwycić nimi wiele, wiele osób. Z żoną i jej rodzeństwem wielokroć buszowaliśmy po wszystkich zakamarkach Tatr, dobierając sobie wśród przyjaciół zawsze trochę szerszą ekipę. 

Pamiętam, jak już po studiach zabrałem w Tatry moją mamę. W naszym domu finansowo się nie ,,przelewało'' więc wcześniej mama nie jeździła na takie wyprawy - rodzice inwestowali tylko w nasze wakacje. Jaki byłem dumny z mamy, że mając 50 lat (wtedy wydawało mi się to tak dużo) dzielnie przeszłą łańcuchami na Zawrat. Jak bardzo zmienia się perspektywa widzenia starszych ludzi po latach. Przecież ja już po skończeniu 60 lat doskonale sobie radziłem na takich szlakach.

Wspinaczka uratowała nas też przed bezdomnością i dzięki niej mamy gdzie mieszkać. Przez kilka sezonów latem zarabialiśmy na pracach wysokościowych. Malowaliśmy najpierw słupy energetyczne a przez 3 kolejne lata maszty radiowe i telewizyjne. W tamtych czasach były to niebotyczne zarobki. Moja dzielna żona malowała maszty razem z nami. Dzięki temu udało nam się pobudować nasz dom rodzinny.

Tatry Polskie znam lepiej niż własne miasto, w którym mieszkam. 
TĘSKNIĘ ZA TATRAMI. 

W czasie mojej ostatniej samotnej wyprawy w Tatry kilka lat temu (2015 r) doznałem poważnej kontuzji kolana, która całkowicie wyeliminowała mnie z tatrzańskich wojaży. TĘSKNIĘ za nimi! 

Moje niezapomniane kilkudniowe ,,sam na sam'' z Tatrami 2015 (Przełęcz Świnicka)

Z ostatnich kilku dni mojego sam na sam z Tatrami, sprzed feralnej kontuzji pozostała mi cudowna pamiątka - lepsza niż fotki pstrykane smartfonem.
Kiedy chodziłem po tatrzańskich zakamarkach, miałem w kołnierz flanelowej koszuli wpięty mini mikrofon reporterski podpięty do dyktafonu skrytego w kieszeni. Cichutko sam sobie opowiadałem, co widzę, co czuję, jakie mam wspomnienia z różnych miejsc, do których właśnie wróciłem. Nazbierało się tego przez lata.
Mam kilka godzin swoich intymnych osobistych audio notatek, których nikt dotychczas poza mną nie słuchał. Słuchanie ich w samochodzie, kiedy jestem sam za kierownicą lub do poduszki przed spaniem pozwala mi wracać do Tatr. To jest lepsze niż oglądanie foto-albumów. 

Jeśli Tatry aż tak bardzo stały się ,,moją miłością'' to miesięcznik, jaki prowadzę, musi mieć osobny górski dział. 
Takich jak ja ,,tatromaniaków'' jest sporo. Widać ich na Instagramie, na Youtubie. Postaram się ich zapraszać do dzielenia się swoją pasją z innymi w naszym miesięczniku.

Na wiosnę wybieram się znowu w Tatry i znowu będzie jak zawsze, gdy ich masyw pokazuje się na horyzoncie. Zawsze jest tak jak w książce Mariusza Zaruskiego. 

[cytuję z pamięci]:

Przeto stałyście się marzeniem ludzi spragnionych modlitwy bezsłownej i słońca.

Wróciłem do Was, znów na Was patrzę, czar piękna Waszego wchłaniam cały sercem mej duszy.

Skarby Wasze przyjmuję: TATRY - wy boże, niczyje... 

[koniec cytatu]


A poniżej moja Tatrzańska klamra spinająca lata ok. 1964 a 2019. (ten chłopczyk ciągle poprawiający dłonią grzywkę to ja)

graficzny identyfikator działu FELIETONY

Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation