graficzny identyfikator działu FELIETONY

Bycie niskim ma bardzo dużo zalet, a przynajmniej kiedy jest się dziewczyną (nie wiem, jak czują się niscy chłopcy, ale domyślam się, że ich wzrost średnio im odpowiada) można wspinać się na wysokich ludzi niczym koala, w ich cieniu ukrywać się przed słońcem, mogą też robić za przenośną ścianę w razie silnego wiatru. Oczywiście jak wszystko na tym świecie niski wzrost ma też bardzo dużo wad.

Idę o zakład, że każda niska osoba na koncercie albo festiwalu marzyła, żeby być trochę wyżej. Frustrującym jest fakt, że nie ważne gdzie się odwrócisz w takim tłumie i tak widzisz tylko plecy (często gęsto całe mokro od potu) albo głowy. Myślicie sobie, że co za problem dopchać się do sceny, jednakże bycie karłem bardzo to utrudnia, niby jak małe to i zwinne, tyle że przemykanie między łokciami i barkami wielkoludów grozi tym, że za którymś razem dostanie się w nos albo inną część twarzy z wyżej wymienionego barku bądź łokcia. 

W czasach kiedy wzrostem było mi bliżej do karlicy,aniżeli do normalnego dziecka inne małolaty szczególnie upodobały sobie zabieranie mi rzeczy, żeby było zabawniej, bardzo często kładły albo wrzucały je na najwyższe półki w sali. Nie zliczę, ile razy musiałam skakać do swojego piórnika albo plecaka (kiedyś się za to zemszczę), ale żeby nie było że tylko narzekam, dzięki temu wszystkiemu wyrobiłam sobie skoczność.

Stoisz w autobusie/tramwaju, bo nie ma miejsca siedzącego (ach te godziny szczytu),  próbujesz się chwycić poręczy albo uchwytu zwisającego z góry, ale oczywiście nie sięgasz, więc zamiast tego, stoisz twarzą wciskając się w czyjeś plecy, modląc się o to, żeby przy najbliższym zakręcie nie zaliczyć fenomenalnej gleby i nie wybić sobie wszystkich zębów.

Pamiętam jak kilka lat temu wszystkie ciotki i inne piąte wody po kisielu mówiły mi: "ojeju za kilka lat urośniesz i będziesz wyższa niż Twoja mama", "Musisz dużo jeść, żeby urosnąć", miałam wtedy około 153 cm wzrostu, rośnięcie trochę mi nie wyszło, bo teraz mierzę całe 155 cm i nie, nie jestem wyższa od swojej mamy. Rodzina, która spotyka mnie po latach, z przyzwyczajenia chce powiedzieć: "Ale urosłaś!", ale zawsze wtedy ich uprzedzam i mówię, że nie urosłam. Zaczynają wtedy z niezręcznymi minami żartować, że chyba mało mleka piłam. 

Znajomi mieliby problem ze znalezieniem mnie w tłumie, ale na szczęście jestem tak głośna, że najpierw mnie słychać, a potem widać. Sama często przyłapuje się na tym, że gubię, albo zapominam o swoich niższych znajomych, zwłaszcza jeśli są cisi. 

Mimo tych wielu wad i niezręcznych sytuacji, które mnie spotkały z powodu wzrostu i tak go kocham. W końcu jak mówi popularna fraza: małe jest piękne.

graficzny identyfikator działu FELIETONY

Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation