Miesięcznik Społeczno-Kulturalny KREATYWNI (dawniej Mutuus) ISSN: 2564-9583
pozytywni-kreatywni-solidarni | positive-creative-solidarity |позитивная-творческая-солидарность 

Numer 40 został ostatecznie zamknięty w dniu 3 czerwca 2020 r.
  >>> w układzie chronologicznym
  >>> w układzie alfabetycznym 
  >>> popularność

  >>> zobacz wcześniejsze numery

oszczędzaj wodę: susza nam puka do drzwi....

Hurtownia ludzi czyli miłość w czasach Tindera/ Katarynka

 To takie proste. Fejkowe konto na Facebooku, instalacja aplikacji i klik. Witaj w świecie Tindera.

Na prawo bądź lewo prężą się mniej lub bardziej wysportowani mężczyźni. Nie musisz mieć super zdjęcia, aby dostać lajka. Dostajesz za to setki wiadomości, po których już nigdy nie spojrzysz na tych ludzi tak samo.
"Miłość? A co to? Ja już dawno nie wierzę w miłość";
"Lubisz jak Ci się zadaje ból?";
"Mam żonę, ale potrzebuje czułości".

Przykładów można wymieniać tysiące. Ktoś od razu proponuje Ci seks, a ktoś inny instruuje Cię, jak dobrze się zakamauflować kupując dwa takie same telefony i lewą kartę.

Po co? Dla zabawy, zdrady, dla okazji, dla spełniania fantazji. "Kiedy ostatni raz spałeś ze swoją żoną?" - pytam rzekomego klienta hurtowni ludzi.
"Trzy lata temu" - nie odpowiadam.  Nie wiem co.
"Kochanie" - słyszę po dwóch tygodniach pisania. Słowa są rozrzucane na prawo i lewo, bez zastanowienia się, czy za jakiś czas to "kochanie" nie będzie jednym z najbardziej zadających bólu słów. Któryś z facetów pisze, że już drugi miesiąc próbuje się dźwignąć po "związku" z dziewczyną z tindera. Na koniec każe mi uważać, że ludzie "wyjebią mnie mnie tu mentalnie".

Inny odpowiada mi, że spotyka się z czyjąś żoną, ale jej mąż przyjeżdża po nią po spotkaniu, tak jakby to była formalność, zupełna naturalność.

Siadam na balkonie, upijam łyk białego wina i zastanawiam się, w którą stronę idzie świat. Czy to ,czego właśnie doświadczam drogą eksperymentu do artykułu, mnie nie przerasta.

"Witaj w hurtowni ludzi", czytam wiadomość
"Czego tu szukasz?".

Czego można szukać na tinderze oprócz przyjemności? Flirtu, wygadania się, romansu a potem zostawienia tej drugiej osoby samej sobie, bo żona się dowiedziała. Tinder to aplikacja zysków i strat. Dziewczyny zyskują finansowo, faceci fizycznie, psychicznie wszyscy tracą.

Tu nie ma sentymentów. Jak się nie dostosujesz do czyichś warunków, wylogują Cię ze swojego życia tak po prostu. Przesuwam kciukiem po kolejnych bicepsach. Jeden jedyny, niepozorny z synem na ręku przykuwa moją uwagę, pisze, że szuka uczciwej dziewczyny, bo jest po rozwodzie. Rozmowa się nam nie klei, nie wróżę mu tu podbojów miłosnych, ale życzę powodzenia. Bo czemu by nie?

Tinder uruchamia śmiałość, zuchwałość, pewność siebie. Dopóki nie odwołasz dwadzieścia razy spotkania, nie wiesz co to znaczy umówić się przez tą aplikację.

Po kilku dniach trafiam w końcu na kogoś z sensem. kto nie prosi mnie od razu o seksowne fotki, ale sam mi takie bez problemu wysyła. Mam ocenić jak zwierzynę, nadaje się lub nie, oswoję go lub nie oswoję. Potrafi rozmawiać, potrafi pisać o żonie, widać, że ma doświadczenie...... w pisaniu do kobiet.

Ile z nich się nabrało? Ile osób nabiera się codziennie, że z relacji dla przyjemności będzie coś więcej? Ilu osobom to odpowiada?

Ale w takich czasach żyjemy. Dziś wystarczy klik, żeby pozbyć się kogoś ze swojego życia, potraktować go jako opcję, rzucić w niepamięć setki rozmów do rana i nic nie znaczących słów.

Bo co mogą znaczyć słowa w czasach tindera?
Są traktowane jak wyprzedaż, usuwane z głowy, gdy tylko ktoś złamie reguły zabawy w przyjemności.

Klik. Usuwam konto. Przerażona tym, jak łatwo można złamać zasady przyzwoitości.

Myślę o nim, chociaż porozmawialiśmy tylko chwilę. Zostawił numer telefonu. A przecież słowa to tylko słowa.

Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation