Mam dwie mamy: wywiad / Karolina Chojnacka

Drukuj

Awatar - zdjęcie autorki wywiadu Karoliny ChojnackiejIlustracja do wywaiadu na dzień matki: rysunek drzewa z jakiego spadają liścieMam dwie mamy”

- czyli wywiad z Dominiką, studentką weterynarii, która od kilku lat ma dwie mamy.

Dzień Matki jest dniem, w którym chcemy podziękować naszym mamom za trud włożony w nasze wychowanie, oraz okazać im szacunek i miłość za to, że po prostu są. Musimy jednak pamiętać, że mamą jest nie tylko osoba, która nas urodziła. Jak to jest, że Mamą może stać się kompletnie obca kobieta? Czy można kochać macochę, jak biologiczną matkę?



Karolina: Cześć, dziękuję, że zgodziłaś się na tę rozmowę. Wiem, że to dla niektórych ciężki temat, ale myślę, że powinniśmy rozmawiać o takich rzeczach. Czy mogłabyś opowiedzieć swoją historię?

Dominika: Jasne, nazywam się Dominika i studiuję weterynarię. Nie mieszkam już z rodzicami, natomiast ważne w tej historii jest to, że moi rodzice rozwiedli się w 2013 roku, po 20 latach małżeństwa i generalnie uważam, że to jest super, że moi rodzice się rozwiedli. Oni po prostu kompletnie się nie dogadywali. Walczyli ze sobą, przez co pod tym względem było ciężko w domu. Nie pasowali po prostu do siebie.

W każdym razie teraz jest dużo lepiej. Mój tata ma nową żonę, Agnieszkę, moja mama ma nowego męża. Agnieszka jest onkologiem, znałam ją wcześniej i generalnie została wprowadzona do naszej rodziny jakoś rok po rozwodzie rodziców.

K: Ile już czasu minęło odkąd traktujesz ją jako swoją drugą mamę?

D:  Już w 2014 roku byłam u niej na Wigilii, więc tak z 5 lat…

K: Miałaś taki okres w życiu, kiedy nie chciałaś rozmawiać na temat rozwodu rodziców i nowej sytuacji w rodzinie? z tego co mówisz, to twój tata dość szybko ponownie się związał.

D: To jest dosyć ciężkie… Moja mama powiedziała mojemu tacie, że chce wziąć z nim rozwód. Mój tata myślał, że to jest dowcip, nie przyjmował tego w ogóle do wiadomości. Mimo, że mieszkali razem, to tata schodził mamie z drogi, funkcjonowali jak taka firma, pomagali mi i mojej siostrze, ale nie było między nimi już „tego czegoś”. Jakoś w 2012 mama ostrzegła tatę o rozwodzie, aż w końcu jesienią 2013, podjęła decyzję, że wyprowadzi się z domu razem z nami. Tak z dnia na dzień. Tata był na delegacji, a mama nas spakowała i wyprowadziliśmy się. Mój tata wtedy przeżył straszny szok, bo cały czas wypierał to, że mama naprawdę się z nim rozwiedzie. Próbował nawet wpłynąć na mnie i siostrę, podburzał nas przeciwko mamie, ale na szczęście po jakimś czasie to się uspokoiło.

K: Mówisz do swojej macochy „mamo” czy po imieniu?

D: Od początku mówiłam do niej po imieniu, odkąd ją poznałam.

K: To była twoja inicjatywa, żeby się tak do niej zwracać, czy rozmawiałyście kiedyś o tym?

D: No właśnie, wrócę może do tego jeszcze, jak to było, kiedy moi rodzice się rozwiedli. Mój tata został w domu, w którym mieszkaliśmy wcześniej. Mama przeprowadziła się do wynajmowanego mieszkania. Tata przez prawie ponad rok po rozwodzie mieszkał sam i już gdzieś wcześniej były wzmianki o tym, że się z kimś spotyka, ale ja nie znałam tej kobiety, a on utrzymywał, że nie ma nikogo. Potem doszło do takiej sytuacji, że moja mama ze względów ekonomicznych stwierdziła, że chciałaby wprowadzić się z nami z powrotem do domu. Jednak nie było takiej możliwości, żeby rodzice po rozwodzie mieszkali razem, więc dogadali się tak, że tata wyprowadził się do swojej dziewczyny, no a my wprowadziłyśmy się do domu. To jest o tyle ważne w tej historii, że wtedy pojawiła się postać Agnieszki. Dopiero wtedy, no bo siłą rzeczy tata mieszkał u niej i jak chciałam odwiedzić tatę, to przyjeżdżałyśmy do jej mieszkania.

K: Mówiłaś, że macie dobre relacje z Agnieszką… Czy czujesz mimo wszystko dystans przez to, że nie łączą was więzy krwi, czy może ta granica się już zatarła przez ten czas?

D: Kompletnie tego dystansu nie czuję i nie ma to związku z tym, czy oni są małżeństwem, czy nie. Dlatego, że faktycznie czas miał tutaj wpływ, a poza tym Agnieszka jest z nami w każdym etapie naszego życia, zarówno mojego jak i mojej siostry, widzę, jak bardzo kocha mojego tatę, jak bardzo dużo dla niego robi, jak o niego dba, ale też mimo to, że nie jesteśmy jej córkami, to ona od samego początku traktuje nas jak swoje córki. Na przykład siedziała z moją siostrą i pomagała jej w lekcjach, albo daje nam swoje stare ubrania. Myślę, że ona nigdy nie próbowała stworzyć takiej negatywnej atmosfery i nie próbowała nigdy unikać tematu rozwodu rodziców, ani nastawić mnie negatywnie w stosunku do mojej mamy.  Od początku zachowywała się, jakby była członkiem rodziny. Można powiedzieć, że zasłużyła, zapracowała sobie w pełni na to, żeby mieć z nią dobry kontakt, żeby ją traktować jak rodzinę, ponieważ jest osobą serdeczną, bardzo otwartą, można z nią porozmawiać prawie na każdy temat. Ma w sobie mnóstwo empatii… Jest po prostu super kobitką!

K: Rozmawiałaś z nią kiedyś, jak ona się czuła wkraczając do rodziny, gdzie partner ma już dzieci?

D: Nie rozmawiałyśmy o tym może wprost, chodzi o to, że ona nie chce się wtrącać w sytuację z rodzicami, nie ma również swoich dzieci i to jest bardzo istotne, bo  mówiła, że nigdy nie chciała mieć dzieci. Była bardzo długo ze swoim poprzednim partnerem i tak naprawdę teraz nie chce grać naszej matki na siłę, prawić nam jakiś morałów… Może to też jest kwestia tego, że ja nigdy z nią nie mieszkałam, więc nie wiem jakby to było. Co najwyżej byliśmy razem na wyjazdach wakacyjnych, ale nawet wtedy zachowywała się wobec mnie bardziej jak przyjaciółka. Wobec mojej siostry może jak matka, ale bardziej na zasadzie, żeby dać jej wsparcie, niż w jakiś sposób pouczać.

K: Chciałabym jeszcze wrócić do tego, co było na początku waszej znajomości… Kiedy był ten moment, że mogłaś już czuć się bardzo swobodnie w jej towarzystwie? w którym momencie mogłabyś powiedzieć, że stała się twoją „drugą mamą”?

D: Było kilka takich sytuacji, to pokazuje życie, mój tata jest taką osoba porywczą, lubi czasem pokrzyczeć, potem przeprasza, Agnieszka z kolei panuje dużo lepiej nad swoimi emocjami i to odegrało dużą rolę. Jeśli miałam kiedyś jakiś problem to mogłam się wtedy zgłosić najpierw do niej i zostawało to tylko między nami. Mogłyśmy też porozmawiać o takich sprawach damsko-męskich… Raz miałam też podejrzenie, że jestem w ciąży, okazało się, że tak nie było, ale Agnieszka była pierwszą osobą, do której się zgłosiłam i to było zupełnie naturalne. Przez to, że jest lekarzem, miała też do tego takie podejście medyczne i to było fajne. Myślę, że to nas właśnie bardziej zbliżyło.

K: Ale traktujesz ją jako taką swoją drugą mamę, czy bardziej przyjaciółkę?

D: Jak mamę. Są takie kwestie życiowe, która ona jest w stanie lepiej zrozumieć, może to wynika też z moich zainteresowań, bo jestem na weterynarii, ona jest po medycynie i często rozmawiamy na temat różnych kwestii medycznych, wymieniamy się uwagami, mogę jej zawsze zadać jakieś pytanie, albo jeśli mam wątpliwości na temat pozyskiwania wiedzy. Poza tym, może to głupio zabrzmi, ale to co dzieli mnie i moją biologiczna mamę jeśli chodzi o poglądy medyczne, to mogę o tym porozmawiać z Agnieszką. Jeśli w czymś się nie zgadzamy, a rodzic narzuca  swoje racje, to wtedy to się robi męczące, a Agnieszka jest po prostu taką odskocznia, że mogę z nią o tym porozmawiać. Czasem na przykład dzwonię najpierw do niej, nie do mamy, bo po prostu czasem ma bardziej obiektywne podejście. Nie ocenia mnie przez pryzmat mojego dzieciństwa.

K: Kiedy nadchodzi Dzień Matki to świętujesz go ze swoimi obiema mamami?

D: Składam życzenia obu, raczej spędzam ten dzień z moja biologiczną mamą, ale tej drugiej mamie też zawsze kupuje jakiś prezent.

K: Sytuacja w której rodzice się rozwiedli jest często niełatwa i ludzie nie chcą o tym rozmawiać. Czy jest coś co chciałabyś powiedzieć, tym wszystkim osobom, których jedno z rodziców odeszło i nagle jego miejsce zajmuje obca osoba? Bardzo często młode osoby ciężko przechodzą przez rozwód rodziców. Czy ze swojego doświadczenia jest coś, co chciałabyś powiedzieć, jako bardziej doświadczona osoba?

D: Na pewno warto takiej nowej osobie, która wchodzi do rodziny dać szansę, nie skreślać jej od razu, nie nastawiać się w żaden sposób, ani negatywnie, ani pozytywnie. Po prostu dać jej szansę. Nie ma uniwersalnej recepty, każdy człowiek jest inny. To, że ja trafiłam tak super i że moja macocha jest jak druga mama, to jest wielkie szczęście i nie zawsze tak musi być. Mam znajomych, którzy podchodzą do tego negatywnie, bo również te nowe osoby są źle nastawione. Ale mam też przyjaciela, który bardzo narzekał na swoją macochę, był jej wielce przeciwny i nie dogadywali się. Komplikowali sobie nawzajem życie, później przestali sobie wchodzić w drogę, ale generalnie jego tata zawsze był po stronie tej macochy i ta sytuacja dzieliła ich rodzinę, zamiast ją spajać. Po jakimś roku, spytałam go znowu o jego relacje z macochą i okazało się, że teraz super się dogadują. Jak widać z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, trzeba rozmawiać. Czas jest też ważny, bo nagle się okazuje, że jednak można się dogadać, znaleźć wspólny język, hobby i że ta osoba wnosi dużo dobrego do naszego życia.

K: Ostatnie pytanie… Czy chciałabyś może jakoś podsumować to, o czym dzisiaj rozmawiałyśmy? Powiedzieć coś na temat tych relacji matka-córka?

D: Myślę, że teraz już nie wyobrażam sobie mojego życia tylko z jedna mamą. 😊 Po prostu one istnieją na równi i jak kiedyś może będę brała ślub, to na pewno zaproszę obie. Są dla mnie równie ważne i nie wyobrażam sobie tego, że Agnieszki miałoby nie być, mimo że jeszcze 5-6 lat temu jej nie znałam i wydawało mi się to kompletną abstrakcją. Także… Nie tylko więzy krwi decydują o tym, kto jest naszym prawdziwym rodzicem, tylko czyny i to, jaki jest w stosunku do nas.

K: Bardzo ładnie to ujęłaś. Dziękuję za rozmowę.

D: Dziękuję.




26 maja jest Dniem Matki i został stworzony, żebyśmy chociaż w tym jednym dniu podziękowali naszym mamom za to, że po prostu są. Nieważne, czy wiążą was więzy krwi, czy wspólna historia, „Mama” to tytuł, który sami możemy nadać i jestem przekonana, że każda kobieta będzie go nosić z dumą. i jak to powiedziała Madeleine Delbrer:

„Matka byłaby zdolna wymyślić szczęście, aby je dać swoim dzieciom.”

Dlatego w tym dniu, dajmy naszym mamom, choć odrobine szczęścia, mówiąc zwyczajne: Kocham i dziękuję…