Miesięcznik Społeczno-Kulturalny KREATYWNI (dawniej Mutuus) ISSN: 2564-9583
pozytywni-kreatywni-solidarni | positive-creative-solidarity |позитивная-творческая-солидарность 


obecnie numer 27 jest REDAGOWANY, jego redakcja zostanie zamknięta w dniu 1 maja 2019 r.
  >>> w układzie tematycznym
  >>> w układzie chronologicznym
  >>> w układzie alfabetycznym 
  >>> popularność

  >>> zobacz wcześniejsze numery

Tysia i Emi - skarby rodziny Skarbków / [oczami przyjaciółki rodziny]

Jedna duża, druga mała... tak można zacząć opowiadać o dwóch siostrach, których talent przerasta wyobrażenie dorosłego człowieka o zdolnościach 14 i 11 latki. Czemu jednak jedna duża, druga mała? Może dlatego, że jedna starsza Emilka, a druga młodsza Martyna, jedna wyższa druga niższa... bzdura. Skończmy z podziałami, bo nie można porównać ich wcale. Każda z nich jest wyjątkowa i niepowtarzalna. Wiek i wzrost nie ma znaczenia. Obie to dwie wielkie w swojej „maleńkości” artystki.

            Wspaniała mama Joanna Skarbek (artystka i przede wszystkim dobry człowiek i nauczyciel) zaszczepiła w swoich córkach od zawsze umiejętność zabawy w tzw. zabawy plastyczne. Emi i Tysia bo tak do dziewczyn zwracają się najczęściej domownicy i najbliżsi, od zawsze rysowały, malowały, wyklejały, mazały, sklejały i po prostu brudziły wszystko wszystkich i wszędzie jako maluszki. Na początku tylko mama i tata doceniali te „bazgroty” Mama wiedziała już wtedy co robi i do czego to prowadzi, nie tyle jako mama, ale też jako plastyk. Rozwijała w córkach poczucie własnego artystycznego „ja” i pomagała im znaleźć formę sztuki w której wyrażą siebie. Teraz z przyjemnością może obserwować jak pod jej bokiem rozkwitają w szaleńczym tempie dwie artystki – dziś jeszcze amatorki, ale kiedyś... strach pomyśleć. Zdolne, zbyt zdolne nawet jak na ten wiek.

            Emilia, Emilka, Emi. 14 lat. Zaczynała od kota namalowanego na ścianie w mieszkaniu. Kot kota nigdy nie przypominał, ale wśród dziesiątek mazów na ścianie, przez kilka miesięcy mała Emilka pokazywała ten konkretny bazgroł i mówiła ku uciesze otoczenia „totek”. Wszystkich nas to cieszyło i zostało anegdotą do dziś. Obecnie może nie kot, ale pies. Narysowany techniką mieszaną w niczym nie przypomina tamtych dziwnych bazgrołów ze ściany, ani też amatorskiego rysunku. Trzeba się dobrze wpatrzyć, czy to rysunek, czy zdjęcie. Jak żywy. Piękny. Dopracowany każdy włos z sierści. Brak słów. Emi specjalizuje się jednak obecnie w rysowaniu ludzi. Czy to jej idole, czy zwyczajni ludzie to nie ma znaczenia. Każda kreska przemyślana, wypracowana i idealna. Młoda artystka w tym wszystkim jest wrażliwa i skromna. Nie wchodzi „z butami” w nieznany jej jeszcze dorosły świat. Na próżno szukać jej prac w sieci, no może z małym wyjątkiem. Chwalą się pracami rodzice, choć też uważam, że zbyt delikatnie i zbyt subtelnie, ale z drugiej strony szkoda nieprzemyślanym ruchem zepsuć młodą duszę?

            Martyna, Martynka, Tysia. 11 lat. Co tu się dzieje... co się wyprawia. Jedna głowa niby młoda, a pomysłami i fantazją mogłaby zastąpić sztab ludzi. Jakie zagrożenie dla artystycznego świata przyszłości... Uwaga! Potrafi przelewać tę wyobraźnię na swoją sztukę. Tworzy. Maluje, rysuje, szuka jeszcze swojego stylu. Jej prace są naszpikowane kolorem, energią i artyzmem. Ma tą lekkość której można jej zazdrościć. Jest artystycznym przeciwieństwem siostry. Ma duszę w której „gra” nie pracuje nad każdą kreseczką jak Emi. Ma rozmach jak pisarz w przypływie weny, a z drugiej strony potrafi być cierpliwa jak Emilka. To może jednak wspólna cecha sióstr jak teraz myślę? Tysia ma dar, który pozwala jej pokazać nam jej piękną duszę i wyobraźnię. Od zawsze siadała przy biurku i coś tworzyła, czy rzeźby z plasteliny, czy biżuterię lub rysunek dopiero co wymyśloną przez siebie techniką. Teraz możemy zacząć zbierać jej prace i dostrzegać wielkość małej artystki.

            „Chodź ciociu coś Ci pokażę...” to zdanie do dziś często słyszę z ust dziewczynek (tak, w mojej głowie są jeszcze małe, pewnie się pogniewają za te dziecinne określenia). Za każdym razem i od zawsze wiem, że grzechem byłoby nie iść, nie posłuchać, nie zobaczyć czy nie dotknąć tego co stworzyły w zaciszu własnych czterech ścian pokoju. Zawsze mnie zachwycają ich dzieła (no może nie wspomniany kiedyś kotek ;) ), ich postawa, ich skromność. To są moje dwie artystki beznadziejnie ulubione!!!

            Jedna duża, druga mała... Znowu się nasuwa? To bzdura. Obie są Wielkie. Emilia Skarbek i Martyna Skarbek, a to dopiero początek...

Free Joomla! templates by AgeThemes | Documentation